- Sytuacja może wydawać się beznadziejna, ale na szczęście kielczanie, aby awansować dalej, muszą wygrać dwa mecze. Na pewno pojedziemy do Kielc w pełni zaangażowani - mówi przed rewanżowym meczem libero AZS-u Częstochowa Adrian Stańczak.
Częstochowianie przegrali w piątek z Effectorem 0:3 i chcąc awansować do grona zespołów, które w kolejnym etapie walczyć będą o miejsca 5-12, muszą wygrać rewanż 3:1 bądź 3:0 i jeszcze dodatkowy tzw. złoty set. – Każdy z nas chce pokazać się z jak najlepszej strony i zająć jak najwyższe miejsce – przekonuje Adrian Stańczak. – Choć nasza gra uległa poprawie, patrząc na poprzednie sezony, to wciąż nie prezentujemy się tak, jak życzylibyśmy sobie tego my i kibice. Pewne jest, że lepiej wypadamy na terenie przeciwnika, i nie mówię tego dlatego, że gramy w zielonych strojach, ale dlatego, że więcej problemów stwarzaliśmy przeciwnikom na ich boiskach. Mogę obiecać, że do Kielc pojedziemy w bojowych nastrojach.
Stańczak uważa, że piątkowy mecz z Effectorem drużynie po prostu nie wyszedł. – Wszyscy o tym wiemy i wszyscy tak samo chcemy się zrehabilitować. Jesteśmy źli na siebie, bo nie tak sobie wyobrażaliśmy naszą grę. Wszyscy: trenerzy, którzy analizowali grę przeciwnika, przygotowywali taktykę i treningi, oraz my, zawodnicy, wylewaliśmy siódme poty. Także trener Wojtek Pudo, który przez chwilę musiał zastępować chorego Miguela (De Amo – przyp. red.) na rozegraniu, abyśmy mogli jak najlepiej przygotować się do meczu. W ten wtorkowy wieczór chcemy zaprezentować się z jak najlepszej strony i przywieźć zwycięstwo oraz awans do kolejnej fazy rozgrywek PlusLigi.
W wygraną swoich podopiecznych wierzy także Michał Bąkiewicz. – Będziemy robili wszystko, co w naszej mocy, żeby jak najlepiej się do niego się przygotować. Wierzę głęboko w to, że jesteśmy w stanie pokonać Effector Kielce w wyjazdowym spotkaniu i rozegrać złotego seta – przyznał.
Więcej w serwisie czestochowa.sport.pl oraz katowickisport.pl
źródło: sport.pl