- Przed własną publicznością pokazaliśmy, że na dużo nas stać. Mam nadzieję, że nie ostatni raz w tym sezonie - mówi Paweł Adamajtis z AZS-u Olsztyn po niespodziewanym zwycięstwie z Resovią. - Chcieliśmy dopaść przeciwnika - to się udało - dodaje.
Dzisiejszy mecz obserwowałeś z ławki rezerwowych. Jak to wszystko wyglądało z boku? Wygrana 3:2, i to nie z byle jakim przeciwnikiem. Tego chyba po wcześniejszych spotkaniach nikt się nie spodziewał…
Paweł Adamajtis: – No tak, tego na pewno się nikt nie spodziewał. Kibice z pewnością myśleli, że zobaczą szybkie 3:0, a tak naprawdę sprawiliśmy im niespodziankę. Mogło to się jeszcze lepiej skończyć, ale mimo wszystko jesteśmy bardzo zadowoleni. Elementy, które wprowadza trener, powoli zaczynają funkcjonować. Cieszymy się z tego, jak wygląda nasza gra i oby tak dalej.
Zwycięstwo z wicemistrzem Polski, z liderem PlusLigi cieszy podwójnie?
– Oczywiście, że tak. Przed własną publicznością pokazaliśmy, że na dużo nas stać. Mam nadzieję, że nie ostatni raz w tym sezonie.
Asseco Resovia to przeciwnik z górnej półki. Z jakim nastawienie podeszliście do tego meczu?
– Na pewno bardzo zmobilizowani, jak na każdy mecz. Tak jak wspominałem, zaczynają funkcjonować elementy, które wprowadza trener. Jesteśmy z tego zadowoleni. Chcieliśmy dopaść przeciwnika – to się udało. Na początku rywale troszkę śpiąco podeszli do tego spotkania, później się rozkręcili, ale na szczęście w tie-breaku zdołaliśmy się podnieść i udało się wygrać 3:2.
W drugim i piątym secie dominowaliście. Resovia grała słabo czy to wy nie pozwoliliście rywalom na zbyt wiele?
– W tym pierwszym secie Resovia podeszła do tego meczu śpiąco. Nie byli maksymalnie skupieni. Trener Andrzej Kowal zrobił roszady w składzie, zmienił kilku zawodników. Zaczęło się tam coś dziać i już była walka punkt za punkt. Trzeci i czwarty set były troszkę gorsze w naszym wykonaniu, ale na szczęście w tie-breaku ruszyliśmy z kopyta i cieszymy się ogromnie.
W jakich elementach od początku do końca przeważał AZS?
– Na pewno atak dzisiaj był ponadprzeciętny. Zagrywką też odrzuciliśmy przeciwnika od siatki. Myślę, że to te elementy dziś decydowały… a w konsekwencji również blok. Dzięki temu zdołaliśmy wygrać.
Ta gra zaczyna wyglądać lepiej dzięki nowemu trenerowi?
– Z pewnością dzięki trenerowi, bo wprowadził coś nowego. Potrzebna była taka rewolucja, potrzebna była zmiana. Nie żeby trener Stelmach źle prowadził zespół – absolutnie nie! Po prostu nic się nie dało zrobić i potrzebna była jakaś zmiana. Trener Gardini wprowadził tę zmianę i zaczyna to funkcjonować. Zobaczymy, jeszcze nie zapeszajmy. Cieszymy się dzisiaj z wygranego meczu i myślami jesteśmy przy następnym meczu.
No właśnie, kolejnym przeciwnikiem będzie Jastrzębski Węgiel. Jak będziecie przygotowywać się na ten zespół?
– Jak zwykle – bojowo!!
Rozmawiała Kinga Krause – indykpolazs.pl
źródło: indykpolazs.pl