- Trzeba zachować spokój i cierpliwość, bo na pewne rzeczy nie można zareagować gwałtownie. Dla nas wydarzyło się coś nieprzyjemnego, ale to nie oznacza, że to będzie trwać - mówi o słabszej formie atakujący PGE Skry Bełchatów, Mariusz Wlazły.
Końcówka roku nie była zbyt udana dla PGE Skry Bełchatów. Podopieczni trenera Falaski ponieśli trzy porażki w czterech meczach w PlusLidze i spadli na drugie miejsce w tabeli. Szczególnie słabo zaprezentowali się w starciu przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, w którym w żadnym z trzech setów nie dobrnęli do bariery dwudziestu punktów. – Chyba nikt się nie spodziewał, że ten mecz potoczy się w taki sposób. Na pewno popełniliśmy zbyt dużo błędów we wszystkich elementach, w których mogliśmy – skomentował Mariusz Wlazły.
Na początku sezonu bełchatowianie imponowali formą, ale każdej drużynie w trakcie rozgrywek przytrafia się słabszy okres gry. Akurat oni w słabszej dyspozycji znaleźli się pod koniec 2014 roku. Jednak najlepszy zawodnik mistrzostw świata uważa, że nie warto podejmować nerwowych ruchów, tylko powoli wrócić do wysokiej formy. – Trzeba zachować spokój i cierpliwość, bo na pewne rzeczy nie można zareagować gwałtownie. Dla nas wydarzyło się coś nieprzyjemnego, ale to nie oznacza, że to będzie trwać – powiedział Wlazły. – W ostatnim okresie graliśmy słabiej, ale było to spowodowane wieloma elementami. Myślę, że w tym momencie najważniejsze są spokój i cierpliwość – zakończył atakujący mistrza Polski.
*Więcej w Gazecie Wyborczej
źródło: Gazeta Wyborcza, inf. własna