- Myślę, że Chemik wygrywa z nami siłą, doświadczeniem i szerokim składem. Na tę chwilę musiałybyśmy z nimi zagrać na 120% naszych możliwości, by wreszcie pokonać policzanki - po porażce z Chemikiem ocenia Katarzyna Mroczkowska.
Spotkanie z Chemikiem Police zakończyło się dla Impelu trzecią z rzędu porażką 0:3. Biorąc pod uwagę rezultaty z ostatnich dwóch lat, wydaje się, że obecnie nie jesteście w stanie nawiązać równorzędnej walki z policzankami…
Katarzyna Mroczkowska: – Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Przede wszystkim ten mecz z Chemikiem nie był wcale taki zły w naszym wykonaniu. Zwłaszcza w pierwszym i w drugim secie prezentowałyśmy dobrą siatkówkę i toczyłyśmy bardzo wyrównaną walkę. Niestety, za każdym razem w końcówkach przegrywałyśmy po własnych błędach. Trzecia partia to już zdecydowana przewaga naszych rywalek, ale zagrałyśmy w niej od początku nie tak, jak to sobie założyłyśmy, a tego typu zespół jak Chemik od razu to wykorzystuje. Myślę, że pomimo wyniku było w tym meczu widać olbrzymią wolę walki z naszej strony, ponieważ robiłyśmy na parkiecie wszystko, co mogłyśmy.
Nie da się jednak ukryć, że zazwyczaj wasze potyczki z mistrzem Polski z Polic kończą się dla Impelu porażką w trzech partiach. Nie możemy zatem pokusić się o wniosek, że również w tym sezonie jest to dla waszej drużyny przeciwnik nieosiągalny?
– Myślę, że Chemik wygrywa z nami siłą, doświadczeniem i szerokim składem. Na tę chwilę musiałybyśmy z nimi zagrać na 120% naszych możliwości, by wreszcie pokonać policzanki.
Dodatkowo tym razem znów nie wygrałyście seta z najlepszą drużyną w Polsce, mimo iż przez większą część spotkania konsekwentnie realizowałyście taktykę celowania na zagrywce w Małgorzatę Glinkę-Mogentale. Odrzucony od siatki Chemik i tak jednak kończył wiele piłek ze skrzydeł.
– Bardzo dobrze realizowałyśmy taktykę przygotowaną na to spotkanie, celowałyśmy przeciwniczki zagrywką. Problem w tym, że w przypadku Chemika takie siatkarki jak Anna Werblińska czy Ana Bjelica kończą nawet z mocno odrzuconych od siatki piłek. Na pewno Chemik pokonał nas swoją siłą w ataku. Mimo to próbujmy wyciągnąć pozytywne wnioski z tego meczu, ponieważ obok taktyki całkiem nieźle szło nam w bloku, a momentami pograłyśmy też na środku.
Gdybyśmy jednak chcieli wyciągnąć kilka negatywów, to moglibyśmy stwierdzić, że przy stanie 23:23 w pierwszym secie najpierw popełniacie bezpośredni błąd w przyjęciu, a potem w ataku i tracąc dwa punkty, na własne życzenie przegrałyście partię.
– Nad tym na pewno musimy pracować i starać się poprawić siłę mentalną zespołu. Wówczas może takie błędy nie będą nam się przydarzać. Nie ma co ukrywać, że tego typu sytuacje bardzo przeszkadzają i psują atmosferę w czasie meczu.
Ostatni akcent tego roku niespecjalnie dla was udany, jednak biorąc pod uwagę cały 2014 rok, był to z pewnością przełomowy czas dla Impelu. Pierwszy w historii finał ligowych rozgrywek, tytuł wicemistrza Polski, premierowy start w elitarnej Lidze Mistrzyń…
– Nie zgodziłabym się z tym, że ostatni mecz w tym roku był dla nas nieudany. Pod względem wyniku oczywiście tak, ale z samego obrazu gry nie wyciągnęłabym takich wniosków. A odnośnie całego roku na pewno przejdzie on do historii. Pierwszy od wielu lat medal dla klubu we Wrocławiu i to od razu z tytułem wicemistrza kraju. Awans do Ligi Mistrzyń to oczywiście kolejny milowy krok w rozwoju tej drużyny. W ostatnich miesiącach działo się tutaj wiele pozytywnych rzeczy i mam nadzieję, że 2015 rok będzie kontynuacją tych dobrych wyników.
Czego poza zdrowiem życzyłabyś sobie i wszystkim koleżankom w nowym roku?
– Dużego hartu ducha i odrobiny szczęścia, które w sporcie też jest niezmiernie ważne.
I lepszych wyników w potyczkach z Chemikiem Police?
– Tak, wygranych z Chemikiem też bardzo proszę (śmiech).
źródło: inf. własna