Kontrowersyjny rosyjski siatkarz, Aleksiej Spiridonow, po wybryku w MŚ został zawieszony przez FIVB na dwa mecze w rozgrywkach międzynarodowych. - Każdy doskonale wie, jak zachowywali się polscy kibice podczas mistrzostw świata - broni się zawodnik.
Przypomnijmy, że Aleksiej Spiridonow został ukarany przez międzynarodową federację za „cieszynkę” po zdobyciu punktu w meczu przeciwko Niemcom. Przyjmujący po udanej akcji wykonał w kierunku polskich kibiców gest strzelania z karabinu. – W piątek zadzwonił do mnie menedżer, który poinformował mnie o karze – mówi w rozmowie z portalem volley.ru Spiridonow. 26-letni gracz w turnieju „błysnął” jeszcze kilka razy, m.in. plując w kierunku polskiego kibica. – Zostałem ukarany tylko za gest z wyimaginowanym karabinem maszynowym. O żadnym pluciu nie było mowy – wyjaśnia Rosjanin.
Na pytanie rosyjskiego dziennikarza o prowokacje ze strony polskich fanów zawodnik odpowiedział w swoim stylu. – Każdy doskonale wie, jak zachowywali się polscy kibice podczas mistrzostw świata. Nie zamierzam dyskutować już na ten temat. A mój gest? To tylko pokaz emocji i nic więcej. Nikomu nic nie chciałem przecież udowadniać – żali się 26-latek, który pogodził się z karą, jednak uważa ją za absurdalną. – Nie rozumiem polityki, jaka tworzy się wokół Rosji – wszystko co złe to my. Trudno, dostałem dwa mecze kary, Bóg ich będzie osądzał. Nic się strasznego nie stało – komentuje Spiridonow.
Rosyjski żurnalista pytał także o sytuację z Łodzi, kiedy to siatkarz opluł kibica. FIVB nie ukarało go zaś za ten występek, więc przyjmujący niechętnie opowiada o tej sytuacji, jednak nie żałuje swojego zachowania. – Nie chcę wspominać tej historii. Jestem jaki jestem. Niczego bym nie zmienił i nie zamierzam tego naprawiać – kończy Aleksiej Spiridonow.
źródło: inf. własna, volley.ru