Legionowski zespół w Orlen Lidze pod wodzą Roberta Strzałkowskiego ma poprawić swoją lokatę w zestawieniu rozgrywek. - Z meczu na mecz wartość całego naszego zespołu będzie rosła - mówi trener legionowianek, Robert Strzałkowski.
Już od jakiegoś czasu pracujesz jako pierwszy trener. Jak się czujesz w nowej roli? Dużo się zmieniło?
Robert Strzałkowski: – Obowiązków mam zdecydowanie więcej niż dotychczas, ale dzięki zaangażowaniu Joli Studziennej, Piotra Olenderka i Kasi Kalety radzimy sobie ze wszystkim bardzo dobrze. Nowa funkcja daje mi dużo motywacji do pracy.
Jaki wymiar czasowy ma decyzja o powierzeniu ci zespołu? Będziesz pracował z zespołem do końca sezonu, czy może zarząd poszukuje kogoś w miejsce Macieja Kosmola?
– Na tę chwilę jestem pierwszym trenerem, ale oczywiście wszelkie decyzje należą do zarządu klubu. Moim zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie dziewczyn do kolejnego meczu i na tym wyłącznie się skupiam. Zaprzątanie sobie głowy sprawami niezależnymi ode mnie jest bezsensowne, mam wystarczająco dużo pracy z zespołem.
Ty, jako doświadczony już szkoleniowiec, ale pracujący dotychczas jako drugi trener, czujesz, że może być to twoja szansa i krok do przodu w karierze?
– Dużo jeszcze pracy i nauki przede mną, zanim użyję słowa „kariera”. Praca w tym zawodzie jest bardzo specyficzna i w głównej mierze zależy o” spełniania oczekiwań sportowych. Zdaję sobie sprawę, że gdy one będą, ja też będę w jakiś sposób doceniany. Nowej funkcji nie traktuję jako szansy i sztucznie się nie napinam. Pracuję najlepiej, jak potrafię i tego się trzymam.
W przygotowaniach twojego zespołu pod twoim kierownictwem zaszły jakieś znaczne zmiany?
– Każdy, kto przejmuje odpowiedzialność za wynik zespołu, stara się wprowadzić swoje reguły i nie ma w tym nic dziwnego. Zmiany zaszły, ale nie chciałbym ich komentować, bo to nasze wewnętrzne sprawy. Najważniejsze, żebyśmy jako drużyna szli do przodu i na koniec sezonu spełnili oczekiwania zarządu, sponsorów, a przede wszystkim kibiców. Każda zmiana jest dobra, jeśli przynosi oczekiwany efekt, ale o tym przekonamy się w maju.
Już pod twoimi skrzydłami legionowianki ugrały seta w Sopocie. Ten mecz to był swojego rodzaju sprawdzian? Obawiałeś się tego spotkania?
– Drużyna z Sopotu to potentat na krajowym podwórku i raczej nikt nie stawiał nas w roli faworyta. Dziewczyny pokazały, że umiemy się podnieść po ciężkich chwilach i zagrały naprawdę niezłe spotkanie. Gra punkt za punkt z bardzo dobrą drużyną, a to dodaje nam pewności siebie. Szkoda niewykorzystanej szansy, bo mogliśmy ugrać więcej, ale krok po kroku zespół będzie mocniejszy.
W meczu z MKS-em poszło wam jeszcze lepiej, a co ważne, twój zespół podniósł się. mimo że przegrywał w meczu 0:2. Jak udało ci się zmobilizować drużynę po tej drugiej przegranej partii? Czego zabrakło, by wygrać?
– Nie mam zamiaru usprawiedliwiać nas zawirowaniami, kontuzjami czy młodym wiekiem, bo niczego to nie zmieni. Niewiele zabrakło w drugim i piątym secie, żeby wynik był lepszy. Prawda jednak jest taka, że MKS Dąbrowa Górnicza ma doświadczony zespół i to głównie zadecydowało o naszej przegranej. Moją drużynę tworzą świetne zawodniczki, które najlepsze lata kariery mają dopiero przed sobą. Jestem przekonany, że z meczu na mecz wartość całego naszego zespołu będzie rosła i w przyszłości to my będziemy lepiej wykorzystywali końcówki setów. Na to jednak potrzeba czasu i cierpliwości.
Ten punkt wywalczony z dąbrowiankami to takie światełko w tunelu dla twojego zespołu?
– Cały czas powtarzam dziewczynom, że idziemy w dobrym kierunku i zwycięstwa są kwestią czasu. Dwa ostatnie mecze wyglądały naprawdę pozytywnie w naszym wykonaniu i teraz najważniejsze, abyśmy z taką głową wchodzili w każdy mecz. Osobiście cieszę się, że zarówno Atom Trefl Sopot, jak i MKS Dąbrowa Górnicza musiały pokazać to, co mają najlepszego, żeby z nami wygrać.
Kolejne spotkanie z BKS-em Bielsko-Biała rozegracie znowu we własnej hali. Pomaga wam świadomość grania u siebie?
– Nasi kibice tworzą atmosferę sportowego święta i naprawdę dobrze nam się gra w Legionowie. Wiemy, że ludzie na trybunach żyją z drużyną i życzą nam jak najlepiej. Chcemy im się odwdzięczać dobrą grą i oczywiście zwycięstwami, co nie jest jednak proste. Mam jednak nadzieję, że jeszcze nie raz nasi kibice będą z nas zadowoleni. Kolejna okazja już w piątek.
Co trzeba zrobić, by w meczu z BKS-em rozstrzygnięcie było już po waszej stronie?
– Wystarczy zagrać lepiej od drużyny z Bielska-Białej. A tak poważnie mówiąc, BKS to bardzo wymagający przeciwnik, o czym świadczyć mogą jego wyniki oraz miejsce w tabeli. My mamy jednak swoje cele i przed nikim się nie „położymy”. Zagramy o pełną pulę. Zadanie przed nami bardzo trudne, ale możliwe do wykonania.
źródło: inf. własna