MKS Banimex Będzin w ostatniej kolejce pokazał, że nikt w starciu z najlepszymi nie stoi na straconej pozycji i pokonał mistrzów Polski za trzy punkty. - Postanowiliśmy w meczu ze Skrą spróbować zagrać wszystko to, co potrafimy najlepiej - powiedział Mikołaj Sarnecki.
Największa sensacja PlusLigi jak na razie należy do was. Mało kto stawiał na was przed meczem z mistrzami Polski, a tu taka niespodzianka…
Mikołaj Sarnecki: – Z pewnością nikt takiego wyniku nie oczekiwał przed meczem. U nas po przegranej z Effectorem Kielce, w meczu „na szczycie”, były bardzo kiepskie nastroje. Postanowiliśmy więc coś zmienić. Postanowiliśmy w meczu ze Skrą spróbować zagrać wszystko to, co potrafimy najlepiej i cieszę się, bo to wyszło. Wiadomo, że w drużynie rywali nie było trzech podstawowych zawodników. Ale to i tak nie umniejsza naszej wygranej i cieszymy się z tego nie mniej, ponieważ po drugiej stronie siatki byli również bardzo silni i utytułowani zawodnicy.
Na boisku walczyliście jak lwy, dobrze chyba wam się grało w Bełchatowie, prawda?
– Ogólnie wyszedł nam bardzo dobry mecz, dobrze czuliśmy się na boisku. Wystrzegaliśmy się, co ważne, głupich błędów, które przydarzały się nam wcześniej. W pierwszym secie przegraliśmy końcówkę, ale wyrzuciliśmy to z głowy i postanowiliśmy dalej robić swoje. Gra w tym meczu sprawiała nam wielką radość, publiczność też nas trochę nakręcała. Muszę przyznać, że ja bardzo lubię grać w Bełchatowie, bowiem grałem w drugiej Skrze jakiś czas i lubię to miejsce i miejscowych kibiców, którzy stworzyli fajną atmosferę.
Zagraliście najlepsze spotkanie w sezonie, ale co było kluczem do tego końcowego sukcesu?
– Wydaje mi się, że w Bełchatowie duże znaczenie dla naszej wygranej miała zespołowość w naszej grze. Każdy był z każdym przez cały mecz, wspieraliśmy się i to nas niosło, wcześniej nie do końca tak było. Choć trzeba przyznać, że w meczu z AZS-em Częstochowa też byliśmy „na fali”. W sobotę walczyliśmy naprawdę o każdą piłkę i nie poddawaliśmy się. Wszystko wyglądało super i oby więcej takich meczów w naszym wykonaniu.
Przerwaliście tym samym niezwykle długą serię PGE Skry…
– Właśnie, gdy spiker opowiadał przed meczem, że będzie rekord w liczbie kolejnych wygranych Skry, ja śmiałem się i mówiłem do chłopaków: poczekajmy, poczekajmy, bo my lubimy sprawiać niespodzianki (śmiech). Mam nadzieję, że zrobimy jeszcze więcej takich niespodzianek.
Jakie macie plany po takim świetnym meczu?
– Teraz czekamy na kolejne spotkania. Od tego momentu będziemy mieli przed meczami swój tajemny sposób na zmotywowanie się i oczywiście go nie zdradzimy (śmiech). Chcemy walczyć o punkty i wygrane – na tym będziemy się skupiać.
źródło: inf. własna