Dziesiąta kolejka okazała się szczęśliwa dla gospodarzy, bowiem wszyscy wygrali swoje mecze. Dwa spotkania zakończyły się po tie-breaku. Zwycięską passę Muszynianki przerwał BKS, zaś punkt Developresowi urwał bydgoski Pałac.
Tempa w Orlen Lidze nie zwalnia Chemik Police, który w miniony weekend nie miał najmniejszych problemów, by odprawić z kwitkiem KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Beniaminek praktycznie w żadnej partii nie był w stanie przeciwstawić się mistrzyniom Polski. Choć brakowało mu siatkarskich argumentów, by postraszyć faworytki, to Sanja Malagurski uważa, że rywalki pokazały się z przyzwoitej strony. – Nie powiedziałabym, że był to dla nas łatwy pojedynek. Wynik na tablicy brzmi oczywiście 3:0, ale my doskonale wiemy, że każdy zespół, który wychodzi przeciwko nam na boisko, zwłaszcza na naszym terenie, jest mocno zdeterminowany i chce wygrać. My jednak robiłyśmy wszystko, by zagrać swoją siatkówkę, poważnie podeszłyśmy do meczu – powiedziała zawodniczka. Chemika do sukcesu poprowadziła Agnieszka Bednarek-Kasza, która została wybrana najbardziej wartościową zawodniczką spotkania. Z kolei szkoleniowiec przyjezdnych próbował rotować składem, próbując poprawić grę swojego zespołu, ale w ostrowieckich szeregach zabrakło liderki, która wzięłaby na siebie ciężar zdobywania punktów, stąd też o poprawienie swojego dorobku w tabeli KSZO będzie musiało starać się w kolejnych spotkaniach.
Tradycji stało się zadość, a spotkanie BKS-u z Muszynianką po raz kolejny zostało rozstrzygnięte dopiero w tie-breaku. W trakcie meczu obie drużyny miały lepsze i gorsze momenty gry, a głównym czynnikiem, który miał na to wpływ, była zagrywka. Podopieczne trenera Serwińskiego prowadziły już nawet 2:1 i miały szansę, by wywieźć z Bielska-Białej komplet punktów, ale od czwartego seta ich gra zupełnie się załamała, co było spowodowane trudniejszą zagrywką gospodyń. Ostatecznie więc to one mogły cieszyć się z podniesienia z parkietu dwóch oczek. – Na początku spotkania nie wywołałyśmy presji zagrywką na przeciwniczkach. Wszystko zmieniało się z biegiem setów. Pod koniec pojedynku to zespół z Muszyny miał problem z dobrym przyjęciem naszego serwisu, co nieco przygasiło pewne aspekty ich gry – na przykład środek siatki, blok czy szybkie piłki – które wcześniej były dla nich kopalnią punktów – skomentowała Heike Beier, która – obok Małgorzaty Lis – była liderką bialskiego zespołu. Natomiast „mineralnym” na nic zdało się nawet 18 punktów wywalczonych przez Katie Carter.
Potknięcie zespołu z Muszyny wykorzystał Atom Trefl Sopot, który jednak musiał się sporo namęczyć, by zdobyć komplet punktów w starciu z Legionovią Legionowo. Już pierwszy set pokazał, że przyjezdne tanio skóry nie sprzedadzą, a odważna gra sprawiła, że przegrały go dopiero po walce na przewagi. Walczyć starały się także w kolejnych partiach, ale ostatecznie udało im się urwać faworytkom tylko jednego seta. W końcówkach dawało o sobie znać doświadczenie gospodyń, które lepiej od przeciwniczek prezentowały się w bloku oraz w polu serwisowym. Co ciekawe, sopocianki popełniły więcej błędów własnych, co dawało szansę przyjezdnym na pokuszenie się o niespodziankę, z której jednak nie skorzystały. Prym w szeregach Trefla wiodła Katarzyna Zaroślińska, która została wybrana najlepszą zawodniczką spotkania, a po drugiej stronie siatki na słowa uznania zasłużyła Malwina Smarzek, która zdobyła 19 punktów.
Niepowodzenie w Lidze Mistrzyń Impel Wrocław powetował sobie w starciu z PGNiG Naftą Piła. Drużyna z Wielkopolski jedynie w drugiej partii próbowała zawiesić wyżej poprzeczkę gospodyniom, ale 23 zdobyte w niej punkty nie wystarczyły do wygrania seta. W pozostałych dwóch partiach pilanki były tylko tłem dla lepiej dysponowanych przeciwniczek, a o różnicy klas pomiędzy oboma zespołami świadczy ostatnia część meczu, w której Impel nie wypuścił Nafty z dziesięciu punktów. Oba zespoły popełniły porównywalną liczbę błędów, na podobnym poziomie zaprezentowały się także w bloku, ale w zagrywce i w ataku przewaga wrocławianek była ogromna. Wystarczy wspomnieć, iż ich skuteczność w tym ostatnim elemencie w całym pojedynku wyniosła ponad 50%, natomiast zawodniczki przyjezdne zbijały piłki ze skutecznością zaledwie 24%, co nie pozwoliło im na osiągnięcie korzystnego wyniku. Tym razem pierwsze skrzypce w szeregach ekipy z Dolnego Śląska grała Hana Cutura i to w jej ręce powędrowała statuetka MVP.
Po kolejne trzy punkty sięgnął także Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza, choć początek starcia z Budowlanymi Łódź tego nie zwiastował. Przyjezdne od początku meczu narzuciły rywalkom swój styl gry, ale po wygraniu premierowej odsłony, spoczęły na laurach. Do walki ponownie zerwały się w trzecim secie, który okazał się kluczowy dla końcowego rozstrzygnięcia. Przegrana walka na przewagi podcięła skrzydła gościom, a dodała wiatru w żagle gospodyniom, które w czwartej części pojedynku przypieczętowały zwycięstwo. – Spodziewałyśmy się ciężkiego meczu i takim on był – komentowała Eleonora Dziękiewicz, która otrzymała statuetkę MVP. Jednak najwięcej punktów dla zespołu z Zagłębia zdobyła powracająca do formy po kontuzji Katarzyna Konieczna. Wśród łodzianek dwoiła się i troiła Sanja Popović, ale trochę zabrakło jej wsparcia ze strony koleżanek, by z Dąbrowy Górniczej wywieźć bardziej korzystny rezultat.
Ważny mecz dla układu w dolnych rejonach tabeli odbył się za to w Rzeszowie, gdzie Developres SkyRes Rzeszów podejmował Pałac Bydgoszcz. Starcie to obfitowało w sporo zwrotów akcji, a obie drużyny poszczególne jego części wygrywały naprzemiennie. Ostatecznie dwa oczka zostały na Podkarpaciu, a jedno pojechało do Bydgoszczy. – Pałac zagrał chyba najlepszy mecz w tym sezonie. My też zagraliśmy dobre spotkanie. Cieszy mnie, że zdobyliśmy dwa punkty, bo dzięki nim nie jesteśmy na samym dole tabeli – powiedział trener beniaminka, Marcin Wojtowicz. Jego zespół do sukcesu poprowadziła Magda Hawryła, która została wybrana najlepszą zawodniczką meczu. Dzielnie wspierała ją również Paula Szeremeta, za to w Pałacu wyróżniła się Zuzanna Czyżnielewska.
Zobacz również
Wyniki 10. kolejki oraz tabela Orlen Ligi.
źródło: inf. własna