W sobotę w Olsztynie doszło do ciekawego pojedynku Indykpolu AZS z będącym w ścisłej czołówce Lotosem Treflem Gdańsk. Zgodnie z oczekiwaniami trzy oczka powędrowały do gdańszczan. - Olsztynianie mogą trochę namieszać - przyznał Bartosz Gawryszewski.
Znajdujący się w doskonałej dyspozycji siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk po raz kolejny udowodnili, że w tym sezonie będą się liczyć w grze o medale. Kolejnym krokiem w tym kierunku była wygrana w hali Urania z grającym coraz lepiej AZS-em Olsztyn. Podobnie jak w pierwszym starciu tych ekip mecz zakończył się na korzyść gdańszczan po czterech setach. – AZS gra na pewno lepiej niżeli w pierwszej rundzie. Mimo tego, że olsztynianie polegli w czterech setach, to ich gra jest dużo lepsza – skomplementował rywali Bartosz Gawryszewski. – To spotkanie kosztowało nas o wiele więcej zdrowia, a sam wynik bardzo nas cieszy. Mamy trzy punkty, a każdy wie, że chwila rozkojarzenia może sporo kosztować. Olsztynianie wchodzą na fajny poziom i mogą trochę namieszać. My jesteśmy zadowoleni i skupiamy się na kolejnym spotkaniu – dodał środkowy z Gdańska.
We wszystkich przegranych przez olsztynian setach kluczem do wygranej była zagrywka. Zdecydowanie lepiej w tym elemencie spisywali się przyjezdni, którzy co prawda zdobyli tylko 5 punktów zza linii dziewiątego metra, ale wielokrotnie odrzucali ich od siatki. – Z naszej strony wyglądało to nieco przeciętnie. Z pewnością zadecydowała tutaj zagrywka. Nie udało nam się chociaż trochę nią „poruszyć” przeciwnika, za to gdańszczanie kąsali nas tą zagrywką niemiłosiernie. U nas tego nie było i przez to rywal dokładnie przyjmował i wyprowadzał ataki. Dodatkowo u nas w pewnych momentach wróciły przestoje i dlatego przegraliśmy – rzeczowo wyjaśnił atakujący AZS-u, Paweł Adamajtis.
W spotkaniu z ekipą prowadzoną przez Andreę Anastasiego w składzie siatkarzy z Warmii zabrakło Piotra Haina. Bez swojego nominalnego pierwszego środkowego olsztynianie byli bardzo ograniczeni, ponieważ na środku siatki mieli do dyspozycji tylko Miłosza Zniszczoła i Macieja Zajdera. – Na pewno Piotrek byłby nam potrzebny, ale rzadko się zdarza, że środkowy bloku wpływa na wynik spotkania. Wiemy, że gdy wróci, to będzie dla nas dużą pomocą. Miłosz Zniszczoł i Maciek Zajder zagrali dobrze w ataku, zagrali bardzo dobry mecz – ocenił Adamajtis.
W tym sezonie będąca na trzecim miejscu w tabeli ekipa znad morza przez wszystkich została już okrzyknięta rewelacją czy największym pozytywnym zaskoczeniem PlusLigi. Jak z taką myślą i takimi opiniami żyje się siatkarzom Trefla? – Zaskoczenie czy nie, ciężko pracowaliśmy i pracujemy nad tym, żeby być tu gdzie jesteśmy. Nic nie wpadło nam w bonusie czy w prezencie. To była bardzo ciężka praca, która przełożyła się na boisku. Nie myślimy o sobie w kategoriach „rewelacji”. Skupiamy się na kolejnych spotkaniach i na tym co do nas należy – na chłodno odpowiedział Bartosz Gawryszewski.
źródło: indykpolazs.pl, inf. własna