Nie tak miał wyglądać hitowy pojedynek PlusLigi PGE Skra - Asseco Resovia. Rzeszowianie nie mieli żadnego punktu zaczepienia, by móc przeciwstawić się mistrzom Polski i przegrali gładko 0:3. - Skra grała sobie wszystko tak, jak chciała - ocenił Lukas Tichacek.
Trzy szybkie sety, niewiele ponad półtorej godziny walki na boisku i zwycięstwo Skry Bełchatów – tak mniej więcej można napisać o pojedynku w Łodzi. Rekordowa liczba kibiców w hali obejrzała tak naprawdę jednostronne widowisko, w którym wicemistrzowie Polski w żaden sposób nie potrafili nawiązać walki z bełchatowską ekipą. – Byliśmy po prostu o klasę gorsi niż Skra, bo oni do niczego nas nie dopuszczali – powiedział po spotkaniu rozgrywający Resovii Rzeszów, Lukas Tichacek.
Goście nie sprawili Skrze wielu problemów swoją zagrywką. Natomiast bełchatowianie, choć w ostatnich meczach razili tym elementem, w tym pojedynku postawili na taktyczną zagrywkę, która równie mocno utrudniała rywalom przyjęcie. – Skra nie pozwoliła nam na nic. Nasza zagrywka zupełnie nie funkcjonowała, może Jochen [Schoeps – przyp. red.] zaserwował jednego albo dwa asy. Nie radziliśmy sobie w tym elemencie, który powinien być naszym atutem. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Może halą, może dyspozycją dnia? W ostatnim meczu przeciwko drużynie z Częstochowy zagrywka funkcjonowała i fajnie się grało, a w meczu ze Skrą spadła na zerowy poziom. Skra z perfekcyjnego przyjęcia czy pozytywnego grała sobie wszystko tak, jak chciała – ocenił Lukas Tichacek.
Rzeszowianom nie udało się wyrównać rachunków z ubiegłego sezonu, kiedy po trzech meczach w finale PGE Skra odebrała ekipie z Podkarpacia mistrzostwo Polski. Czy teraz bełchatowianie spisują się jeszcze lepiej, niż było to na koniec sezonu 2013/2014? – Nie wiem, czy są mocniejsi, ale w ostatnim meczu pokazali klasę i należą się im za to brawa – skwitował Tichacek.
Rozmawiał: Marcin Lew, sport.pl
źródło: inf. własna, sport.pl