- Musimy przyjąć ten rezultat z pokorą, ponieważ mierzyłyśmy się z jedną z najmocniejszych drużyn w Europie, która została zbudowana po to, by tegoroczną LM po prostu wygrać - po przegranej Impelu 0:3 z Eczacibasi Stambuł mówi Katarzyna Mroczkowska.
Na początku swojej historycznej przygody z Ligą Mistrzyń Impel zostaje brutalnie sprowadzony na ziemię. Dwa mecze, zero punktów na koncie, ani jednego wygranego seta. Chyba jedynym światełkiem w tunelu jest fakt, że mecz przeciwko Eczacibasi Stambuł był o wiele lepszy w waszym wykonaniu od pojedynku w Zurychu?
Katarzyna Mroczkowska: – Zdecydowanie było to dla nas lepsze spotkanie od premierowej potyczki z Volero. Mimo tak samo niekorzystnego wyniku długo walczyłyśmy z faworyzowanymi Turczynkami i chwilami ten mecz był bardzo wyrównany. Podopieczne trenera Caprary były na pewno lepsze w końcówkach setów. Musimy przyjąć ten rezultat z pokorą, ponieważ mierzyłyśmy się z jedną z najmocniejszych drużyn w Europie, która została zbudowana po to, by tegoroczną Ligę Mistrzyń po prostu wygrać.
W każdym secie w tych decydujących momentach widać było, że zespół gości jest o wiele bardziej doświadczony, spokojniejszy i popełnia mniej własnych błędów niż Impel.
– To są siatkarki, które grają któryś z kolei sezon w Lidze Mistrzyń, więc nie powinno nikogo dziwić, że podchodzą do tego o wiele spokojniej i są pewniejsze na parkiecie od choćby naszej drużyny. Dodatkowo dysponują ogromną siłą w ataku i świetnym blokiem, o czym niejednokrotnie mogłyśmy się dziś przekonać. Mimo porażki myślę, że z przebiegu meczu nie musimy schodzić z parkietu ze spuszczonymi głowami.
Szczególnie szkoda premierowej odsłony, gdzie miałyście w górze kilka piłek setowych, a mimo to za każdym razem nie potrafiłyście zakończyć partii. Gdyby to się udało, mecz mógłby się ułożyć nieco inaczej.
– Jeżeli chcemy rywalizować z tak mocnym zespołem, jak Eczacibasi, to musimy wykorzystywać takie okazje i grać bardziej wyrachowaną siatkówkę. Szkoda, że tym razem nam się nie udało, ale mam nadzieję, że w ten sposób nabierzemy pewnego doświadczenia, które będziemy mogły wykorzystać w przyszłości.
W następnej kolejne czeka was spotkanie z teoretycznie najsłabszym rywalem w grupie, więc chyba nadarzy się niepowtarzalna szansa na pierwsze punkty w elitarnej Lidze Mistrzyń?
– Gramy u siebie z Omiczką Omsk, więc mam nadzieję, że uda nam się w końcu zapisać jakieś punkty na koncie. Nie analizowałyśmy jeszcze tej drużyny, więc ciężko mi w tej chwili oceniać jej siłę i rozmawiać na temat mocnych stron, ale wierzę w to, że wyjdziemy na parkiet równie zmotywowane i nastawione na walkę jak dziś. Oby tylko przemawiała za nami większa skuteczność i wynik był inny.
Awans z grupy Ligi Mistrzyń po tych dwóch wyraźnych porażkach jest dla Impelu już tylko sferą marzeń?
– Dwukrotnie zdecydowanie przegrałyśmy, ale mimo to musimy walczyć do końca. Przecież nie możemy już teraz powiedzieć sobie, że nie mamy o co rywalizować w tej edycji i traktować Ligę Mistrzyń jak mało ważne mecze towarzyskie. O awans na pewno będzie teraz bardzo trudno, bo trafiłyśmy do mocnej grupy i jest to nasz pierwszy sezon w tej imprezie, ale zamierzamy walczyć o każdą piłkę i zobaczymy, na jakiej pozycji zakończymy te zmagania.
źródło: inf. własna