Od meczu do meczu przystępują siatkarze PGE Skry, którzy w środę pokonali belgijską Precurę Antwerpia. - Z pewnością spisaliśmy się lepiej niż w ostatnim meczu w PlusLidze - ocenił Miguel Falasca. Jego zespół w sobotę stoczy kolejne starcie - z AZS-em Częstochowa.
Pojedynek drugiej kolejki Ligi Mistrzów pomiędzy PGE Skrą a ekipą z Antwerpii można uznać za zupełnie jednostronne widowisko. Belgowie starali się w jakikolwiek przeciwstawić mistrzom Polski, ale nie mieli żadnych argumentów i w każdym elemencie odstawali od PGE Skry. – Fajnie było zagrać w Bełchatowie przy tak licznej i entuzjastycznie kibicującej publiczności. Rywale jednak byli dla nas za silni. Próbowaliśmy wszystkiego i w zagrywce, i w ataku, ale to nie było wystarczające. Na początku trzeciego seta potrafiliśmy grać w miarę równo do stanu 8:8 czy 10:10. Później rywale zaczęli nam uciekać, niesamowicie dobrze zagrywając – nie byliśmy na to gotowi. Duże wyrazy uznania dla chłopaków z Bełchatowa, którzy byli skoncentrowani cały czas, my nie mieliśmy z nimi szans – podsumował kapitan Precury Antwerpia, Yannick van Harskamp. – Jest to nasze drugie zwycięstwo w grupie i dla nas jest to najważniejsze. Z niecierpliwością czekamy na kolejne spotkania – skwitował szybką wygraną Mariusz Wlazły.
Goście w żaden sposób nie zagrozili bełchatowianom zagrywką, a mimo to popełnili w tym elemencie 10 błędów. Młodzi siatkarze z Antwerpiii znacznie ustępowali też mistrzom Polski w pozostałych elementach. – Patrząc na skład drużyny z Bełchatowa – cóż mam powiedzieć. Kilku mistrzów świata gwarantowało nam bardzo ciężki mecz. Myślę, że mój zespół próbował coś zrobić, ale w porównaniu z przeciwnikami jest dużo młodszą ekipą i nie mógł dorównać Skrze. My ciągle budujemy nasz zespół i nie do końca jesteśmy gotowi do starć z takimi silnymi zespołami. Mam nadzieję, że gdy Skra przyjedzie do nas na rewanżowy mecz, będziemy w stanie powalczyć bardziej, bo statystyki pokazują, że w pierwszym meczu nie było najlepiej – Skra była w każdym elemencie lepsza, zwłaszcza w zagrywce i w bloku. Jestem pełen nadziei na lepszy występ niż w Bełchatowie – tłumaczył po meczu szkoleniowiec Precury, Kris Tanghe.
Mistrzowie Polski nie mają szans na odpoczynek. Od razu po Lidze Mistrzów w sobotę czeka ich spotkanie z AZS-em Częstochowa. Od dłuższego czasu taki rytm gry towarzyszy czołowym polskim zespołom, które walczą na europejskich parkietach. W Bełchatowie głównym zadaniem jest więc utrzymanie dobrego poziomu gry i stopniowe poprawianie dyspozycji. W meczu z Precurą PGE Skra była zespołem dominującym, ale w polskiej lidze nie zawsze jest tak łatwo. – Jestem zadowolony ze zwycięstwa, bo kontynuujemy naszą serię zwycięstw i pracę. Zagraliśmy w tym meczu dobrze, więc i z tego możemy być zadowoleni. Byliśmy cały czas skoncentrowani w bloku i w obronie, wywieraliśmy presję zagrywką, cały czas utrzymywaliśmy ten sam dobry poziom gry. Z pewnością spisaliśmy się lepiej niż w ostatnim meczu w PlusLidze. Teraz już musimy myśleć o przyszłości, mamy wiele meczów przed nami. Musimy skupić się na naszej grze i próbować rozwijać się z każdym dniem – powiedział po kolejnej wygranej trener PGE Skry Bełchatów Miguel Falasca.
źródło: inf. własna