Wysoką temperaturę miał mecz BBTS-u Bielsko-Biała z AZS-em Politechnika Warszawska. - Zrobiłem wszystko zgodnie z procedurami, jednak z powodu widzimisię sędziego odmówiono mi. Zgłosiłem oficjalny protest do ligi - mówił po meczu Jakub Bednaruk.
Dwie godziny i 40 minut trwał wczorajszy mecz w hali pod Dębowcem. Tak długiego i zaciętego starcia BBTS-u Bielsko-Biała w PlusLidze jeszcze nie było. Atmosferę podgrzewały nie tylko emocje na parkiecie, ale też poza nim, bo trenerzy Jakub Bednaruk i Piotr Gruszka regularnie sprzeczali się z sędziami i pomiędzy sobą, a przy tym chętnie korzystali z możliwości sprawdzenia decyzji sędziów. W ten właśnie sposób Gruszka bardzo pomógł BBTS-owi w odniesieniu wygranej. W końcówce piątego seta, przy stanie 14:14, bielszczanie zaatakowali wyraźnie w aut, jednak ich trener poprosił o sprawdzenie, czy piłka nie poszła po bloku. – Okazało się, że zahaczyła jednego z blokujących o… nos. Coś niesamowitego. Najważniejsza piłka w meczu przegrana, bo zahaczyła o czubek nosa – nie mógł uwierzyć po meczu Jakub Bednaruk, trener gości. Gruszka tylko się uśmiechał. Piłkę meczową – zamiast gości – mieli więc gospodarze i ją wykorzystali.
Bednaruk był jednak wściekły, bo w końcówce sędziowie mieli mu odmówić prawa do sprawdzenia ich decyzji. – Zrobiłem wszystko zgodnie z procedurami. Może i tak byśmy przegrali, ale chciałem sprawdzić, bo może a nuż kogoś piłka zahaczyła, tak jak w przypadku naszego nosa, jednak z powodu widzimisię sędziego odmówiono mi. A mam przecież do tego prawo. Dlatego informuję, że zgłosiłem oficjalny protest do ligi. Tak się nie robi – mówił trener warszawian.
Narzekali jednak nie tylko goście, ale i zwycięscy gospodarze. – Było sporo kontrowersji sędziowskich. Pan arbiter powiedział mi, żebym zajął się swoimi kompetencjami, czyli prowadzeniem drużyny, ale przecież były takie sytuacje, w których trudno było nie reagować – pieklił się Piotr Gruszka.
Więcej w serwisie katowickisport.pl
źródło: katowickisport.pl