9 spotkań i 9 zwycięstw zanotowały siatkarki Brazylii. W ostatnim meczu drugiej rundy pokonały zawodniczki ze Stanów Zjednoczonych. Przypomnijmy tylko, że obie drużyny awansowały do dalszej fazy. W drugim spotkaniu Holenderki wygrały z Bułgarkami 3:1.
Siatkarki Brazylii i USA awans od czołowej szóstki mistrzostw świata miały zapewniony już przed ostatnim meczem II rundy, którego stawką było pierwsze miejsce w grupie F. Być może pewność awansu spowodowała, że Thaisa Menezes i Kelly Murhpy spotkanie to rozpoczęły na ławkach rezerwowych, a Jacqueline Carvalho oglądała mecz z trybun. Po wyrównanej walce na początku pierwszej partii Brazylijki wyszły na trzypunktowe prowadzenie dzięki dobrej grze rozgrywającej Josefy Almeidy De Sousa Alves. Amerykanki dość szybko jednak odrobiły straty i doprowadziły do remisu 15:15. Do końca seta trwała zacięta walka punkt za punkt, aż w końcówce w aut zaatakowała Kelsey Robinson, a po chwili atak Tandary Caixety dał Canarinhes wygraną 25:23. Druga partia rozpoczęła się podobnie do poprzedniej i Brazylijki na pierwszej przerwie technicznej prowadziły 8:5. Siatkarki z Ameryki Południowej nabrały wiatru w żagle i na nic zdały się przerwy na żądanie trenera USA, Karcha Kiraly’ego. Przy prowadzeniu 18:13 Brazylijki jednak straciły koncentrację i dały się w końcówce dogonić rywalkom. W końcówce jednak nie dały odebrać sobie wygranej i po bloku Silvy triumfowały w drugiej partii 25:22.
W trzecim secie na prowadzenie tym razem wyszły Amerykanki (9:6), ale Canrinhas dość szybko wyrównały. Gra się wyrównała, jednak w końcówce Brazylijki znów wypracowały sobie kilkupunktową przewagę (21:17). Amerykanki popełniły kilka prostych błędów i podopieczne Ze Roberto pewnie wygrały tego seta do 21 i całe spotkanie 3:0, wygrywając tym samym grupę F. – Wystawiliśmy drugi skład w trosce o nasze zawodniczki, które grają tu wiele spotkań. Liczyliśmy na wygraną, chociaż awans wywalczyliśmy sobie już wcześniej – przyznał po meczu trener Ze Roberto. – Korzystanie z wszystkich zawodniczek podczas tak długiego turnieju jest bardzo ważne. Możemy wówczas nabrać do nich wszystkich zaufania, dać odpocząć podstawowym zawodniczkom i jednocześnie sprawdzić te, które grały do tej pory mniej – dodał Karch Kiraly, trener reprezentacji USA.
Brazylia – USA 3:0
(25:23, 25:22, 25:21)
Składy zespołów:
Brazylia: Tandara (9), Gabi Braga (12), Natalia Pereira (10), Adenizia (8), Carol (7), Fabiola (3), Camila Brait (libero)
USA: Fawcett (13), Hildebrand (12), Robinson (8), Dixon (6), Adams (3), Thompson, Davis (libero) oraz Glass (2), Larson-Burbach i Hill
W meczu zespołów, które zakończyły w niedzielę swój udział w mistrzostwach świata, Holandia pokonała 3:1 Bułgarię, ale przez przegranego seta nie zdołała wyprzedzić rywalek w grupie F. Pomarańczowe długo nie mogły znaleźć liderki na boisku pod nieobecność swojej kapitan, Robin de Krujif. Z kolei w ekipie Bułgarii pod nieobecność kontuzjowanej Dobriany Rabadżiewej ciężar gry wzięła na siebie Elitsa Wasiljewa i jej zespół prowadził na pierwszej przerwie technicznej 8:4. Holenderki dzięki dobrej grze Manon Flier odrobiły straty, jednak na drugiej przerwie technicznej wciąż przegrywały jednym punktem. Pomarańczowe wzmocniły zagrywkę i utrudniły przyjęcie rywalkom, dzięki czemu prowadziły już 24:19 i były o krok od wygrania seta. Bułgarki jednak nie poddały się i… wygrały siedem kolejnych wymian, pokonując Holandię w pierwszym secie 26:24. Holenderki jednak nie załamały się przegraną w wygranym już niemal secie i drugą partię rozpoczęły od prowadzenia 7:2. Rywalki zmniejszyły straty do jednego punktu, potem jednak Wasiljewa nie potrafiła sobie poradzić z zagrywką Holenderek i na drugiej przerwie technicznej było już 16:11 dla Pomarańczowych. Gdy od stanu 19:13 Bułgarki dzięki dobrej grze Żarkowej i Eleny Kolewej zaczęły odrabiać straty (23:21), zapachniało powtórką z pierwszego seta. Tym razem jednak Holenderki nie pozwoliły odebrać sobie wygranej i dzięki atakowi Lonneke Sloetjes wygrały 25:21, wyrównując stan spotkania.
Świetna gra Manon Flier pozwoliła jej zespołowi rozpocząć trzeciego seta od prowadzenia 6:1, Bułgarki jednak dzięki atakom Wasiljewej doprowadziły szybko do remisu. Holenderki na drugiej przerwie technicznej prowadziły trzema punktami, jednak w końcówce znów doprowadziły do nerwów i zaciętej walki, pozwalając się dogonić. Znów o sobie dała znać jednak Manon Flier i Pomarańczowe wygrały 25:23. W czwartej partii od stanu 6:3 dla Bułgarii Holenderki zdobyły pięć kolejnych punktów. Przewaga podopiecznych Gido Vermeulena rosła i pewnym momencie wynosiła już sześć punktów (20:14). W końcówce Holenderki nie wypuściły już szansy z rąk, wygrały wysoko do 16 i całe spotkanie 3:1. – Jesteśmy rozczarowani porażką w pierwszym secie, przez co straciliśmy szanse na lepsze miejsce w klasyfikacji mistrzostw. Ostatecznie okazaliśmy się lepsi, ale to zwycięstwo ma słodko-gorzki smak – powiedział po meczu Guido Vermeulen. – Tak jak mówiłem już pół roku temu – mamy bardzo dobry zespół, ale bardzo młody. Wszyscy musimy być cierpliwi, ja, siatkarki i nasza federacja. Wyniki w końcu przyjdą – przyznał trener Bułgarii, Władimir Kuzjutkin.
Bułgaria – Holandia 1:3
(26:24, 21:25, 23:25, 16:25)
Składy zespołów:
Bułgaria: Wasilewa (25), Kamenowa (13), S. Filipowa (11), E. Kolewa (10), Rusewa (2), Nenowa (1), M. Filipowa (libero) oraz Zarkowa (5), S. Kolewa i Monowa (libero)
Holandia: Flier (24), Slöetjes (15), Steenbergen (10), Jans (9), Dijkema (3), Plak (2), Knip (libero) oraz Buijs (13), Pietersen (3) i Stoltenborg
Zobacz również:
Wyniki i tabela grupy F mistrzostw świata siatkarek
źródło: FIVB, inf. własna