Atakująca reprezentacji Polski zamieniła Dąbrowę Górniczą na Sopot. Na dwa dni przed rozpoczęciem rozgrywek ORLEN Ligi opowiedziała Strefie Siatkówki o atmosferze w nowej drużynie oraz o walce na trzech frontach w nadchodzącym sezonie.
Jesteś jedną z tych, które dołączyły do PGE Atomu Trefla Sopot. Jaka atmosfera panuje przed sezonem w zespole?
Katarzyna Zaroślińska: – Atmosfera jest bardzo fajna. Myślę, że skład został super dobrany. Na razie dobrze się rozumiemy, zarówno z zagranicznymi dziewczynami, jak i naszymi Polkami. Myślę, że pod względem charakterów i zgrania zespołu będziemy stanowiły jedność.
Nie będzie jakiegoś problemu ze zgraniem z Charlotte Leys i Janą Matiasowską-Agajewą, skoro wrócą trochę później z mistrzostw świata?
– Myślę, że z Charlotte nie… Chociaż, w sumie nie wiem (śmiech). Charlotte już tutaj grała, więc pewnie nie będzie kłopotów z rozegraniem, bo zna się już dobrze z Izą Bełcik. Na pewno minie trochę czasu, żeby się z nami współgrały, ale myślę, że to nie będzie dużym problemem.
Jesteś przygotowana do tego, że pewnie będziesz liderką tego zespołu i najważniejsze piłki będą kierowane do ciebie?
– Tutaj cały zespół będzie liderem. Mamy kilka bardzo dobrych zawodniczek w drużynie, jednak tak naprawdę w siatkówce nigdy nie wygrywają jednostki, tylko cały zespół będzie stanowił o zwycięstwie. Uważam, że będziemy wygrywać, wtedy, kiedy będziemy grać wszystkie razem, zespołowo.
Pierwszy mecz już w niedzielę. Zagracie z beniaminkiem z Ostrowca Świętokrzyskiego. Czego się spodziewać po tym spotkaniu zarówno z waszej, jak i z ich strony?
– Sama nie wiem. Te pierwsze mecze rządzą się swoimi prawami. My akurat na otwarcie ligi trafiamy na beniaminka. Na pewno nie jesteśmy jeszcze w pełni zgrane, bo dużo dziewczyn podochodziło w trakcie przygotowań i wciąż nad nim pracujemy. Myślę, że to jest, przynajmniej dla nas, dobre rozpoczęcie sezonu, że gramy z Ostrowcem, a nie np. z mistrzem Polski.
Jak ci się współpracuje do tej pory z trenerem Micellim?
– Wiadomo, to włoska szkoła. Treningi są super, rewelacyjne. Są bardzo ciekawe i pomimo tego, co niektórzy mówią, że zawodniczka, która ma 27 lat, powinna już w sumie wszystko umieć i mało może się nauczyć, to ja uważam – a mam tyle lat – że z tym trenerem mogę się bardzo, bardzo dużo nauczyć i sama to widzę po pierwszych treningach. Wcześniej na niektóre rzeczy nie zwracałam uwagi, teraz przykładam się do nich bardziej. Z pewnością wskazówki, jakie daje mi trener, są bardzo pomocne.
Czy zarząd już wam nakreślił cele na ten sezon?
– Na pewno głośno się o tym nie mówi na razie, ale każda z nas chciałaby grać o medale. Ja nie ukrywam, że przyszłam do Atomu, aby grać o złoto. Brąz i srebro mam, dzięki przegranym z sopockim zespołem w poprzednich latach. Jednak na pewno będzie ciężko. Wszyscy wiemy, że Chemik Police bardzo się uzbroił na ten sezon. Natomiast uważam, że my mamy bardzo dobrych szkoleniowców, sztab i dziewczyny tworzą taką fajną atmosferę, że naprawdę wszystko jest do ugrania. To jest dopiero początek sezonu i mam nadzieję, że będziemy walczyć o złoto od początku do końca.
No właśnie, chyba najpoważniejsze wzmocnienia zaszły w waszym zespole i w Chemiku Police. Myślisz, że to właśnie z nimi będziecie toczyć walkę o tron ORLEN Ligi?
– Zobaczymy, jak to będzie. My na razie chcemy robić małe kroczki do celu. Najważniejszy jest pierwszy mecz, pierwsza runda, później kolejna i play-off. Te ostatnie na pewno będą najważniejsze. Ok, Chemik się uzbroił, my też mamy nie najgorszy skład, ale inne zespoły też poczyniły jakieś zmiany i mogą namieszać w lidze.
Dwa lata temu zespół z Muszyny pokazał, że Puchar CEV jest do wygrania. Wy w tym sezonie zagracie właśnie w tych rozgrywkach. Też celujecie w zwycięstwo?
– W tym roku jest naprawdę dużo do zdobycia. Złoty medal mistrzostw Polski jest dla mnie priorytetem, ale jest także Puchar Polski, który jest również ważną imprezą i rządzi się swoimi prawami. Nie zapominamy o europejskich rozgrywkach, jednak muszę przyznać, że nie wiem, jakie są plany sztabu i na czym najbardziej się skupimy. Dla mnie, w każdym etapie sezonu będzie ważne co innego. Puchar Polski zdobyłam już trzy razy i to jest na pewno fajne przeżycie. Tutaj w Sopocie go jeszcze nie mają i będą chcieli go dodać w końcu do swojej kolekcji.
źródło: inf. własna