Reprezentanci Niemiec po dotkliwej porażce z Francją odrodzili się i wysoko wygrali z Iranem, gwarantując sobie tym samym grę w półfinale mistrzostw świata. - Byliśmy lepiej zorganizowani i wykorzystaliśmy nasze warunki fizyczne - powiedział Christian Fromm.
Gratuluję wygranego arcyważnego spotkania z kadrą Iranu. Emocje i nerwy, które na pewno towarzyszyły wam przed pierwszym gwizdkiem sędziego, już z was zeszły?
Christian Fromm: – Nie będę ukrywał, że jesteśmy bardzo szczęśliwi. Szanse na awans do półfinału nie były zbyt duże po tym, jak przegraliśmy z Francuzami. Udało nam się wygrać wysoko z Irańczykami i teraz czekają nas dwa kolejne spotkania, w których powalczymy o medale tej imprezy. To nasze marzenie, nasz cel i właśnie po to przyjechaliśmy do Polski. Jest dobrze.
To spotkanie przede wszystkim zostało rozegrane w waszych głowach. Po porażce z Francją udało wam się jednak odrodzić i wyjść na boisko, jakbyście mieli za sobą same zwycięstwa. W czym tkwi sekret?
– We wtorek z Francuzami nie zagraliśmy tego, co potrafimy. To nie był nasz mecz. Z Iranem pokazaliśmy na boisku, że mamy umiejętności i charakter, by wygrywać. To był dla nas jak mecz o złoty medal. Przed nami jeszcze dwa takie finały. Podziękowania należą się całej drużynie, ale szczególnie dobrze muszę wypowiedzieć się o Grozerze, który zagrał fenomenalnie. W każdym meczu musimy walczyć z całych sił i wierzyć w końcowy sukces.
W spotkaniu z Iranem zdeklasowaliście rywali blokiem. Wcześniej aż tak dobre mecze w tym elemencie wam się nie zdarzały. To jakaś mała niespodzianka dla was?
– W każdym spotkaniu staramy się trzymać taktykę, którą nakreśla nam trener. Szczególnie mocno tyczy się to gry blok – obrona. We wtorek nie byliśmy chyba wystarczająco skoncentrowani na wykonywaniu wszystkiego poprawnie i trochę nieszczęśliwie przegraliśmy w trzech setach. Z Iranem pokazaliśmy się z lepszej strony – byliśmy lepiej zorganizowani, zaprezentowaliśmy swoją siłę i wykorzystaliśmy dobre warunki fizyczne na siatce. To właśnie jest nasza gra i tak musi to wyglądać w najbliższej przyszłości.
Azjatyckie zespoły słyną z dobrej obrony. Irańczycy jednak w tym elemencie nie są tak wybitni, jak choćby Koreańczycy, i tym samym bliżej im do ekip europejskich. Dzięki temu grało się z nimi łatwiej?
– Faktycznie, inne zespoły z Azji są dużo mocniejsze w obronie. Irańczycy mają za to inne atuty – są wyżsi, mają więcej siły w swoich uderzeniach, bardzo dobrze zagrywają i są trudni do upilnowania na siatce. Grają też bardzo emocjonalnie i po każdej akcji mocno się cieszą. Nam udało się trochę utrzymać ich w ryzach, powstrzymać od takiej radości i nie dać się rozpędzić. Mogę powiedzieć, że w pełni ich kontrolowaliśmy i stąd wygrana w trzech setach.
Wygraliście wysoko z Irańczykami i zagwarantowaliście sobie udział w półfinale. Mimo wszystko będziecie czekać na wynik kolejnego spotkania, bo będzie w nim grał zespół, który może być waszym rywalem w meczu o brąz lub złoto. Kogo widzisz w czołowej czwórce – Iran czy Francję?
– Wygraliśmy z wysoką przewagą punktową, więc możemy spać spokojnie i to jest najważniejsze. Nam już nic nie grozi, miejsca w czwórce nikt nam nie odbierze. Szczerze mówiąc, nie mam ani faworyta, ani zespołu, z którym wolałbym ewentualnie zagrać. Zobaczymy, co się stanie na boisku i kto awansuje razem z nami.
Na początku turnieju pierwszym wyborem trenera Heynena na pozycji libero był Ferdinand Tille. W obliczu jego kontuzji w ostatnich spotkaniach gra Markus Steuerwald i spisuje się więcej niż poprawnie. Mając dwóch tak dobrych zawodników na tej pozycji, gra się chyba dużo spokojniej „w tyłach”?
– Tak jak mówisz – obaj są bardzo dobrymi zawodnikami i nie czuję większej różnicy, grając z jednym czy z drugim. Mogę powiedzieć, że reprezentacja Niemiec ma wielkie szczęście, że ma dwóch takich siatkarzy na tę pozycję, bo to faktycznie gwarantuje nam spokój w działaniach defensywnych. Teraz Ferdinand ma drobne problemy zdrowotne i swoją okazję dostaje Markus. Wydaje mi się, że wykorzystuje ją w pełni i pokazuje, że jest tak samo ważnym ogniwem drużyny jak Tille. Bardzo ważnym elementem w naszej grze jest gra blokiem i jego współpraca z obroną, dlatego dwaj równorzędni libero to wielki skarb.
W Katowicach gracie od początku września, Spodek jest już chyba dla was drugim domem i jedną z hal, którą najlepiej znacie. To duży plus przed najważniejszymi meczami mistrzostw świata.
– Oczywiście, że tak. Wszystkie inne ekipy musiały chociaż raz zmienić halę, w której grają, musiały odbywać podróże, miały mniej czasu na trening czy odpoczynek, a także musiały się adaptować w kolejnych obiektach. Spodek jest fajną halą, w której się zadomowiliśmy i jest nam tutaj dobrze. Teraz musimy to jeszcze wykorzystać, bo to naprawdę duża przewaga.
W najbliższym czasie może was czekać mecz z Polakami, jeśli ci awansują do półfinału. Chciałbyś zagrać mecz przeciwko gospodarzom, mając całą halę przeciwko sobie?
– To chyba marzenie każdego z nas. Bardzo fajnie byłoby zagrać z Polakami, ponieważ hala na pewno byłaby wypełniona do ostatniego miejsca i atmosfera byłaby niesamowita. Osobiście dla mnie nie ma znaczenia, kto jest po drugiej stronie siatki. Chcę wygrywać z każdym, bo żeby zostać mistrzem świata, trzeba wygrywać ze wszystkimi. Nie ma też znaczenia, czy hala jest pełna czy pusta – trzeba grać i zwyciężać. Z chęcią zagralibyśmy z Polakami, bo byłoby to spotkanie na wysokim poziomie, a przy okazji ja i moi koledzy pewnie mielibyśmy dodatkowe, bardzo ciekawe wspomnienia i doświadczenia po takim pojedynku.
źródło: inf. własna