Grająca w ostatnim sezonie w ekipie z Murowanej Gośliny Żaneta Baran w przyszłym sezonie występować będzie w sulechowskim Zawiszy. - W klubie z Sulechowa, z zespołem, jaki się buduje, będę miała szansę na dalszy rozwój - powiedziała zawodniczka.
Żaneta Baran pochodzi z Baborowa na Opolszczyźnie, jednak jest wychowanką UMKS-u Łańcut. Później reprezentowała barwy Extrans Patrii Sędziszów Małpolski, AZS-u UEK Kraków, Stali Mielec i w ostatnim sezonie KS-u Piecobiogaz Murowana Goślina.
To drugie wzmocnienie, po australijskiej zawodniczce Katarinie Osadchuk, w ekipie trenera Marka Mierzwińskiego. Niespełna 25-letnia Baran w Zawiszy grać będzie na pozycji atakującej, chociaż w przeszłości występowała już na przyjęciu i środku. Oto co powiedziała nam zawodniczka zaraz po podpisaniu kontraktu z sulechowską drużyną.
Po sezonie spędzonym w Murowanej Goślinie zmieniasz klub na Zawiszę Sulechów. Co cię do tego skłoniło?
Żaneta Baran: – Przede wszystkim sytuacja, bowiem po zakończeniu sezonu w Murowanej Goślinie nie dostałam z klubu żadnej propozycji. Co prawda jeszcze przed oficjalnym zakończeniem sezonu usłyszałam, że widziano by mnie w składzie na kolejny rok, ale do żadnych konkretnych rozmów między nami nie doszło. W klubie z Sulechowa, z zespołem, jaki się buduje, będę miała szansę na dalszy rozwój. Biorąc pod uwagę cele postawione przez władze sulechowian, doświadczenie nowych koleżanek, myślę, że możemy wiele osiągnąć.
Na jakiej pozycji zagrasz w Sulechowie? Grałaś już na środku, przyjęciu oraz ataku…
– Zgadza się, również w ubiegłym sezonie ze względu na problemy kadrowe miałam okazję sprawdzić się na każdej z wymienionych pozycji. Jednak najpewniej czuję się, grając na ataku i właśnie w tej roli mam występować w Zawiszy Sulechów. Myślę, że w nowym zespole nie będzie takiej konieczności, żebym musiała zagrać na innej pozycji, ale jeśli w ten sposób miałabym pomóc drużynie, jestem gotowa podjąć się tego wyzwania.
Były propozycje z wyższej ligi czy innych zespołów?
– Szczerze mówiąc – nie. Propozycja z Sulechowa była na tyle satysfakcjonująca, że widząc, jak szybko i w jakim tempie ruszyła tegoroczna karuzela transferowa, postanowiłam nie zwlekać zbyt długo z podjęciem decyzji. Władzom klubu, jak i trenerowi zależało również na jak najszybszym skompletowaniu zespołu i uzupełnieniu braków. Włodarze zaczęli już prowadzić rozmowy z innymi zawodniczkami grającymi m.in. na mojej pozycji, więc również i ten fakt wpłynął na mój wybór.
źródło: inf. własna