Znamy już medalistów PlusLigi. - Skra zasłużenie zdobyła mistrzostwo Polski, my natomiast cieszymy się brązem i skupiamy się na następnym sezonie, gdzie będziemy walczyć o najwyższe cele - miniony już sezon dla Strefy Siatkówki ocenił Damian Wojtaszek.
Walka o ligowe medale przeszła do historii, akcentem podsumowującym mecze o brąz była wasza wygrana, dość pewna 3:0. Taki triumf przy zdecydowanej dominacji smakuje lepiej?
Damian Wojtaszek: – Po tym meczu najbardziej smakuje samo zwycięstwo. Od początku do końca zagraliśmy przy pełnej koncentracji, widać było tę naszą pewność siebie. Tego zabrakło w sobotnim meczu, tzn. w jego trzecim, czwartym i piątym secie, gdzie przegraliśmy po ciężkiej walce z kędzierzynianami. W tym decydującym meczu to my dyktowaliśmy warunki gry i dzięki temu wygraliśmy.
Tym razem ani na moment nie opuszczała was też koncentracja. Tego zabrakło dzień wcześniej, kiedy mieliście już w górze piłkę meczową?
– Ciężko powiedzieć, bo zadecydowało kilka piłek. W czwartym secie tego spotkania prowadziliśmy już 9:4 i możliwe, że trochę zabrakło tej koncentracji, może też szczęścia, do tego doszły jakieś nieporozumienia i dzięki temu kędzierzynianie złapali wiatr w żagle i udało im się wygrać to spotkanie.
Można to zrzucić na karb trudów sezonu? Przede wszystkim dla was był to wyjątkowo intensywny sezon. Sporo mówiło się przy tym o częstotliwości rozgrywania tych decydujących spotkań, granych praktycznie co trzy dni, gdzie nie było tej chwili na oddech.
– Cały czas powtarzamy, że jesteśmy profesjonalistami. Chociaż, patrząc na liczbę meczów i to, co zagraliśmy w tym sezonie, było tego naprawdę sporo. Każdy to czuje, a większość z naszych zawodników wcześniej przepracowało też sezon reprezentacyjny i to było dodatkowe obciążenie. Więc podsumowując sezon, rzeczywiście był on bardzo ciężki, ale z kilkoma bardzo przyjemnymi akcentami. Graliśmy do samego końca w Lidze Mistrzów, zaszliśmy do finałów Pucharu Polski. Praktycznie wszędzie zaszliśmy do etapu finałów i walki o medale. Jedynie nie udało nam się w lidze wygrać z obecnym mistrzem Polski. Jednak patrząc na to wszystko, nie był to łatwy sezon.
Wracając do meczów półfinałowych. Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że rywalom na te decydujące mecze udało się zbudować szczyt formy. Bełchatowianie w półfinałach byli nie do pokonania?
– Wydaje mi się, że nasze rozstrzygnięcie rywalizacji ze Skrą wyszło w pierwszym meczu, gdzie prowadziliśmy 2:1 i niestety wtedy Mariusz Wlazły wziął mecz w swoje ręce, radząc sobie na zagrywce. Reszta drużyny mu pomogła i ciężko było później podnieść się w drugim meczu. Nie mieliśmy za bardzo argumentów przeciw drużynie z Bełchatowa, Resovia Rzeszów w finałach pokazała, że także nie ma tych argumentów. Tak więc wydaje mi się, że Skra zasłużenie zdobyła mistrzostwo Polski, my natomiast cieszymy się brązem i skupiamy się na następnym sezonie, gdzie wiadomo, że będziemy walczyć o najwyższe cele.
Brąz PlusLigi, finał Pucharu Polski i miejsce na podium siatkarskiej Ligi Mistrzów. Patrząc na liczbę trofeów, to wy jesteście wygranymi tego sezonu…
– Ciężko powiedzieć. Na pewno jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku uzyskanego w Lidze Mistrzów, to jest dla nas naprawdę bardzo duże osiągnięcie i bardzo się z tego cieszymy. Chcieliśmy powalczyć w finale PlusLigi, niestety się nie udało, ale brązowy medal też smakuje dobrze. Jedyne co troszeczkę boli, to ten finał Pucharu Polski, gdzie przegraliśmy z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle na własne życzenie. Oczywiście oni wtedy zagrali naprawdę dobre spotkanie, jednak my mogliśmy powalczyć i wygrać ten puchar. Takie jest życie, a przy tym, jak wcześniej wspomniałem, ciężkim sezonie, chyba każdy miał swoje wzloty i upadki.
To właśnie szansa wywalczenia przepustki do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów była dodatkową motywacją przed meczami o brąz?
– Oczywiście, to jest główny cel. W przyszłym roku ponowie chcemy zagrać w Final Four Ligi Mistrzów. I postaramy się zrobić wszystko tak, jak zrobiliśmy w tym sezonie. Jest to ciężki bój, trudno się gra z drużynami z zagranicy. Na pewnym etapie, w niektórych momentach, trzeba pokonać naprawdę bardzo dobre zespoły. A samo Final Four to jest już taka wisienka na torcie.
Druga strona to fakt, że Liga Mistrzów weryfikuje też poziom naszych rozgrywek ligowych.
– Tak, na pewno. Jeżeli dana drużyna zajdzie do Final Four, jest to bardzo duże osiągnięcie. W tym sezonie był to Jastrzębski Węgiel, co ważne, awansując do najlepszej czwórki bez organizowania turnieju finałowego. W grupie wygraliśmy bardzo ważne spotkanie z Halkbankiem Ankara, grając dalej. Może w samym Final Four nie wyszedł nam pierwszy mecz z wicemistrzem Turcji, jednak to nie podcięło nam skrzydeł, dzień później z Zenitem Kazań zagraliśmy znakomity mecz, wygraliśmy. Mam nadzieję, że cała Polska i środowisko siatkarskie cieszy się z tego medalu.
źródło: inf. własna