Półfinałowe potyczki przenoszą się do Jastrzębia-Zdroju i w tym podopieczni Lorenzo Bernardiego upatrują swoich szans. - Nie pamiętam, czy wszystkie mecze u siebie wygraliśmy, ale na pewno większość. To doda nam skrzydeł - przyznał Patryk Czarnowski.
Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla nie załamują się, tylko powtarzają, że trzeba wygrać trzy mecze, aby awansować do finału, więc wszystko może się jeszcze zdarzyć. – Na razie dwa mecze wygrali bełchatowianie. Teraz zaczynamy grać na własnej hali. Mam nadzieję, że w niedzielę wygramy i będziemy myśleć o kolejnych spotkaniach. Historia zna takie przypadki, że drużyna, która prowadziła w meczach 2:0, przegrywała. Jest to ciężkie zadanie, ale wykonalne – powiedział Krzysztof Gierczyńskim. Podobnie uważa Patryk Czarnowski. – Rywalizacja się jeszcze nie kończy. Przegrywamy 0:2, ale aby awansować dalej, potrzebne są trzy zwycięstwa i mam nadzieję, że to my je wywalczymy i zakończymy tę rundę w Bełchatowie – zaznaczył środkowy jastrzębian.
Atutem jastrzębian zapewne będzie ich hala. – Chcemy się skupić na własnej grze i wykorzystać atut naszej hali, która przez cały sezon była naszą siłą – dodał przyjmujący JW. Podobnego zdania jest Czarnowski. – Naszą przewagą i siłą jest nasza publiczność i hala. Nie pamiętam, czy wszystkie mecze u siebie wygraliśmy, ale na pewno większość przy wielkich emocjach. To na pewno doda nam skrzydeł, będziemy mieć wsparcie z trybun – przyznał środkowy.
Presja jest ogromna, ale podopieczni Lorenzo Bernardiego nie zamierzają się jej poddawać. – Czasami z presją gra się lepiej, wychodziliśmy już z patowych sytuacji i prezentowaliśmy się dobrze. Presja jest wkalkulowana w naszą pracę, więc tutaj nie może być mowy o większej presji czy czegoś tam z tyłu głowy. Gramy u siebie, czujemy się mocni, więc czekamy na te spotkania i zapowiadamy niesamowitą walkę z naszej strony – zakończył Czarnowski.
źródło: inf. własna, jastrzebskiwegiel.pl