- To będzie bardzo dobry półfinał, myślę, że obie drużyny pokażą kawał dobrej siatkówki - mówi przyjmujący PGE Skry Facundo Conte. Trwa odliczanie do pierwszego półfinałowego meczu pomiędzy PGE Skrą a Jastrzębskim Węglem o mistrzostwo Polski.
Drużyna z Górnego Śląska, opromieniona brązowym medalem w Lidze Mistrzów, swoją świetną dyspozycję będzie chciała potwierdzić w spotkaniach z bełchatowianami. – To bardzo dobra drużyna, dlatego czeka nas ciężki pojedynek. Jeśli chcemy wygrać z Jastrzębiem, musimy zagrać swoją najlepszą siatkówkę. Prezentujemy wysoki poziom i musimy to udowodnić w tych spotkaniach, wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności – nie ma wątpliwości Facundo Conte.
– Każdy z chłopaków już myśli o Jastrzębiu – przyznał parę dni temu Jędrzej Maćkowiak. Trudno się dziwić, bo dla podopiecznych Lorenzo Bernardiego trzeci mecz z Czarnymi to była tylko formalność. Jeszcze przed spotkaniem z Politechniką bełchatowianie pracowali już nad pewnymi elementami pod rywala z Górnego Śląska. Młody środkowy przyznaje, że zwycięstwo z Zenitem Kazań i trzecie miejsce jastrzębian w najbardziej elitarnych rozgrywkach w Europie zrobiło na nim duże wrażenie. – Wygrać 3:1 z taką drużyną to naprawdę duży wyczyn. Mam nadzieję, że z nami nie będą mieli tyle szczęścia.
– To bardzo dobra drużyna, która ma obecnie „swój” moment. Pokazała to m.in. w Lidze Mistrzów. Aby myśleć o zwycięstwie, musimy zachować pełną koncentrację. W każdym elemencie gry musimy spisywać się jak najlepiej, bo z takim rywalem o zwycięstwie mogą zadecydować detale. Jeśli zagramy na sto procent swoich możliwości, to będziemy w stanie z nimi wygrać. To będą bardzo trudne, a zarazem ładne mecze – nie ma wątpliwości rozgrywający PGE Skry Nicolas Uriarte.
PGE Skrę czeka piekielnie trudne zadanie, ale jeśli myśli się o sukcesach, to trzeba wygrywać z tymi najlepszymi. – Wydaje mi się, że mają najmocniejszy zespół od kilku lat. W lidze mogą naprawdę dużo zawojować. My jednak nie jesteśmy gorsi i też nawiążemy ostrą walkę – dodaje Maćkowiak.
Do drużyny Skry po kontuzji wrócił już Daniel Pliński. – Z palcem już wszystko w porządku – mówi z ulgą w głosie popularny „Plina”. – Fajnie, że mogę już odbijać piłkę, na pewno cieszy się też z tego trener, bo ma do dyspozycji większą liczbę zawodników. Czuję głód siatkówki i już nie mogę się doczekać, kiedy dojdę do odpowiedniej dyspozycji – dodaje środkowy bełchatowian.
źródło: skra.pl