Dąbrowskie siatkarki doskonale wykorzystały atut własnej hali i w rywalizacji ćwierćfinałowej ORLEN Ligi prowadzą już 2:0. Rachael Adams przestrzega jednk przed hurraoptymizmem. - Jedziemy do Bielska-Białej i rywalizacja rozpocznie się od nowa - podkreśliła.
Po tym jak dąbrowianki w niedzielę odniosły pewne zwycięstwo, w poniedziałek spodziewały się trudniejszego pojedynku. Jednak siatkarki z Dąbrowy Górniczej dwa pierwsze sety zagrały wręcz koncertowo, swoją zagrywką sprawiały problemy rywalkom, a same wykorzystywały akcje w ataku, dokładając do tego skuteczne punktowe bloki. – Wywierałyśmy presję na rywalkach, wyciągnęłyśmy wnioski z niedzielnego meczu i postarałyśmy się powtórzyć to w poniedziałek. Rano przed drugim spotkaniem przez długi czas oglądałyśmy wideo, miałyśmy plan i postarałyśmy się go zrealizować – wyjaśniła Rachael Adams.
Po dziesięciominutowej przerwie bialanki wróciły na boisko zmobilizowane, a ich postawa była lepsza, dzięki czemu utrzymywały przewagę. Gdy BKS prowadził 21:17, wydawało się, że mecz będzie trwał dłużej niż trzy sety, lecz w końcówce tej partii siatkarki MKS-u zaliczyły serię udanych zagrań, w których między innymi w bloku z bardzo dobrej strony zaprezentowała się Adams. – Nie chciałyśmy grać czwartego seta, nigdy nie wiadomo, jak mógłby się potoczyć po nim mecz. Czuję się mocna w bloku i starałam się zrobić to, co potrafię. Gdybyśmy dały im wygrać, to zyskałyby one nowe życie. Nie chciałyśmy, aby bialanki wróciły do gry – powiedziała.
Dzięki bardzo dobrej postawie podopieczne Nicoli Negro prowadzą w rywalizacji do trzech zwycięstw już 2:0 i są już tylko o krok od awansu do dalszej fazy play-off, czyli półfinałów. – To nie jest tak, że prowadzimy 2:0 i jest już po wszystkim. Jedziemy do Bielska-Białej i rywalizacja rozpocznie się od nowa. Na wyjeździe będzie zdecydowanie trudniej, rywalki przeanalizują te dwa mecze i będą mocniejsze, podobnie jak my – podkreśliła Rachael Adams.
źródło: mks.dabrowa.pl