- Powinniśmy wygrać ten mecz, ale nie umieliśmy tego zrobić. To jest coś, co w tym sezonie zdarza nam się zbyt często - mówił rozgoryczony Alberto Giuliani po przegranej z Sir Safety Perugia. - To trochę tak, jak przed dwoma laty - dodał.
Lube Macerata, mimo iż była o krok od pokonania rywali z Perugii, ostatecznie nie dokonała tego. – W czwartym secie prowadziliśmy 18:12, a później zepsuliśmy kilka kontrataków, które powinny dać nam wygraną w tym secie i awans do finału Pucharu Włoch – nie krył rozgoryczenia trener Lube, Alberto Giuliani. Nie szczędził on także słów krytyki pod adresem swoich podopiecznych, którzy nie zagrali na swoim normalnym, wysokim poziomie. – To nie był nawet akceptowalny poziom gry, zwłaszcza że mieliśmy ogromne problemy w przyjęciu z ich floatami. Dlatego też zdecydowałem się, że postawię na dwóch zawodników z dobrym przyjęciem: na Simone Parodiego i Jiriego Kovara – tłumaczył szkoleniowiec biancorossich. Podkreślił on, iż to zdecydowanie nie był dzień jego zespołu: jego zawodnicy nie prezentowali się dobrze w żadnym elemencie siatkarskiej sztuki. – Mimo tego powinniśmy wygrać ten mecz, ale nie umieliśmy tego zrobić. To jest coś, co w tym sezonie zdarza nam się zbyt często i co zdarzyło się ponownie tego wieczora. Ten zespół gra niepewnie w spotkaniach o stawkę, dla którego chęć zwycięstwa nie jest piękną sprawą – przyznał dość odważnie. Jednakże zarówno dla Giulianiego, jak i jego podopiecznych ta przegrana może być tym bardziej rozczarowująca, że stracili oni kolejną już w tym sezonie szansę na zdobycie jakiegokolwiek trofeum: po porażce w starciu o Superpuchar Włoch przyszła klęska w Lidze Mistrzów, a teraz w pucharze kraju. – Wywalczenie scudetto jest ostatnim z celów, jaki nam został i jaki możemy osiągnąć. To trochę tak, jak przed dwoma laty. Mamy nadzieję, że tym razem zakończy się to w ten sam sposób i zdobędziemy mistrzostwo Włoch.
Nie tylko trener, ale również i zawodnicy będą rozpamiętywać czwartą partię, w której mieli wygraną na wyciągnięcie ręki. Tym samym mogliby cieszyć się z awansu do wielkiego finału. – Nie wiem, co się stało w czwartym secie – przyznał Marko Podraščanin. – Mieliśmy wszystko w swoich rękach, mogliśmy wygrać cały mecz 3:1 – dodał z żalem. Serbski środkowy przyczyn porażki upatrywał w zbyt dużej liczbie błędów własnych, które popełnili biancorossi, a także w słabej grze w obronie, zwłaszcza w tie-breaku. – Gratulacje dla Sir Safety Perugia, która rozegrała znakomite zawody, a przede wszystkim dla ich atakującego, Atanasijevicia, który zaprezentował się niesamowicie – chwalił rywali, jednocześnie przyznając, że cała jego ekipa musi o tym spotkaniu zapomnieć jak najszybciej. – W tie-breaku cały czas goniliśmy wynik, ale też walczyliśmy ze sobą po tej przegranej w czwartej partii. Dlatego też tę decydującą zaczęliśmy tak źle…
Na to, o czym mówił Giuliani, a mianowicie, iż jego gracze nie potrafią postawić kropki nad i, zwrócił uwagę także Hubert Henno. – Niestety, znów stało się tak, że nie dopełniliśmy dzieła, mając wszystko w swoich rękach – mówił z żalem. Przyznał on, że nie wynikło to z problemów fizycznych, bo obecnie wszyscy w zespole czują się dobrze, ale ze spadku koncentracji. – W końcówce czwartej partii nieco się rozluźniliśmy, trwoniąc naszą wypracowaną wcześniej przewagę. Taka właśnie jest siatkówka: jeśli nie umieścisz w boisku tych najważniejszych piłek, nie wygrasz. Cóż, musimy zakasać rękawy i patrzeć naprzód, walczyć o ostatni z celów, jakie zostały nam w tym sezonie, a mianowicie o scudetto – zakończył libero Lube.
źródło: inf. własna