- W meczach ze Skrą nie mamy nic do stracenia, chcemy wyjść na boisko i cieszyć się z gry - mówi przed początkiem rywalizacji w play-off z bełchatowską Skrą przyjmujący AZS-u Politechnika Warszawska, Paweł Kaczorowski.
Na koniec rundy zasadniczej AZS Politechnika Warszawska wygrał we własnej hali z BBTS-em Bielsko-Biała. Chociaż początkowo niewiele na to wskazywało, bowiem w dwóch pierwszych odsłonach podopieczni trenera Bednaruka bardziej walczyli z własnymi słabościami niż z rywalami. – Pierwszy set zupełnie nam nie wyszedł, graliśmy w nim zbyt nerwowo i w każdym elemencie popełnialiśmy masę błędów. Taka sytuacja trwała do połowy drugiej odsłony, w której przegrywaliśmy już 8:13. Jednak potrafiliśmy się podnieść i ją wygrać. Od trzeciej partii nasza gra się ustabilizowała, ograniczyliśmy błędy własne i pewnie wygraliśmy mecz, który zapewnił nam utrzymanie siódmego miejsca – powiedział przyjmujący warszawskiego zespołu, Paweł Kaczorowski.
W trakcie sezonu Kaczorowski wielokrotnie nie mieścił się nawet w meczowej dwunastce, lecz kontuzja Artura Szalpuka oraz słabsza dyspozycja Iwana Kolewa spowodowały, że również i on dostał szansę pokazania się na boisku. – Ciężko trenuję i każdą szansę, jaką dostaję, staram się wykorzystać jak najlepiej. Tylko od trenera zależy czy jestem w składzie, czy nie – podkreślił zawodnik. – A Arturowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia, bo na pewno przyda nam się w play-off – dodał.
Okazało się, że wygrana z bielszczanami miała niebagatelne znaczenie, ponieważ inne wyniki ostatniej kolejki tak się ułożyły, że porażka Politechniki 0:3 lub 1:3 wyeliminowałaby ją z rywalizacji w play-off. Ostatecznie jednak uplasowała się ona na siódmym miejscu, choć na przestrzeni fazy zasadniczej prezentowała nierówną formę. Wystarczy wspomnieć, że potrafiła ograć mistrza Polski, a przegrała chociażby z Effectorem czy BBTS-em. – Rundę zasadniczą uważam za udaną. Wprawdzie nasza forma falowała, ale osiągnęliśmy postawiony przed sezonem cel i dostaliśmy się do ósemki – zaznaczył Kaczorowski.
W pierwszej rundzie play-off stołecznych siatkarzy czekają boje z PGE Skrą Bełchatów. Na pewno nie będą oni faworytem tej rywalizacji, ale nie zamierzają składać broni jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. – W meczach ze Skrą nie mamy nic do stracenia, chcemy wyjść na boisko i cieszyć się z gry – podkreślił przyjmujący akademików. Jednak patrząc na potencjał Politechniki, wydaje się, że każde wyższe miejsce niż siódme na koniec sezonu będzie dla niej sporym sukcesem. – Siódme miejsce jest dla nas ogromnym sukcesem, ale uważam, że drużyny z Radomia i Olsztyna są w naszym zasięgu – zakończył Kaczorowski.
źródło: inf. własna