AZS Politechnika Warszawska, wygrywając z BBTS-em 3:1, zapewnił sobie udział w fazie play-off. - Dobrze, że przypieczętowaliśmy to sami, nie będziemy musieli obgryzać do środy paznokci i czekać kto z kim przegra czy wygra - mówi Michał Potera, libero akademików.
Jest takie powiedzenie „do trzech razy sztuka”, wy potrzebowaliście trzech meczów, by zapewnić sobie play-off, najpierw z Treflem, potem z Effectorem i udało się dopiero z BBTS-em, wygrywając za 3 punkty.
Michał Potera: – Szkoda, że już od tygodnia nie chodzimy sobie na luzie, wtedy inaczej na pewno by wyglądał mecz z drużyną z Kielc, na pewno inaczej wyglądałby ten dzisiaj. Ale prowadziliśmy 2:0 z Treflem i 12:8 w trzecim secie i niestety spotkanie przegraliśmy. Zrobiło się dosyć nerwowo i to było dzisiaj widać na boisku, było nawet bardzo nerwowo momentami. Wiem skąd to się bierze, bo gramy mecz o wysoką stawkę, zespół z Bielska-Białej grał o nic, a my byliśmy zbyt spięci i popełniliśmy za dużo błędów.
Dopiero stanięcie pod ścianą was zmotywowało? Wcześniej mieliście jeszcze ten zapas punktów, trochę takiego luzu, a tutaj już trzeba było wygrać, by nie patrzeć na wyniki innych meczów.
– My chcieliśmy przypieczętować awans do tej ósemki już dawno, bo w każdym z tych meczów, z Gdańskiem, w Kielcach, tam się nie udało. To nie było tak, że myśleliśmy sobie „a ostatni mecz mamy z Bielskiem, no to na spokojnie możemy sobie tutaj grać, możemy przegrywać”. Broń Boże, tak nie myśleliśmy, patrzyliśmy na wyniki innych meczów, ale wiadomo, że najlepiej liczy się tylko i wyłącznie na siebie. Dobrze, że przypieczętowaliśmy to sami, nie będziemy musieli obgryzać do środy paznokci i czekać kto z kim przegra czy wygra.
W tym spotkaniu z BBTS-em chcieliście wygrać, by zdobyć trzy punkty, ale pewnie też trochę was zmotywowała chęć zmazania plamy za tę porażkę z Bielska?
– Dla mnie osobiście to był priorytet, żeby zrewanżować się za mecz w Bielsku-Białej, graliśmy tam bardzo słabo, co prawda pojechaliśmy bez dwóch podstawowych środkowych, którzy dzisiaj zagrali cały mecz, ale z tego co pamiętam, to nasi rezerwowi środkowi akurat grali wtedy dobrze, nie można zrzucać tego na karb kontuzji. Chcieliśmy na pewno odzyskać te trzy punkty, które w Bielsku straciliśmy, bo gdybyśmy tam mecz wygrali, to tabela wyglądałaby zupełnie inaczej, już dzisiaj nie gralibyśmy tak nerwowo, nie gralibyśmy o wszystko.
Jak byś podsumował tę rundę zasadniczą w wykonaniu Politechniki?
– No cóż, minimum było takie, żeby awansować do fazy play-off, jesteśmy w ósemce, na siódmym miejscu, dosyć pewnie to siódme miejsce zdobyliśmy. Na pewno można było powalczyć o szóste, może przypadkiem o piąte. Nie udało się, straciliśmy kilka głupich punktów, ale jesteśmy w play-off, zostawiliśmy dobre zespoły z tyłu. Jesteśmy zadowoleni.
A co w fazie play-off pokażecie? Cel minimum osiągnięty, ale jeszcze można coś ugrać.
– Mam nadzieję, że przynajmniej pokażemy kawał dobrej siatkówki, bo dzisiaj momentami był kawał dramatycznie słabej gry. Dobrze, że brzydko wygraliśmy, niż mielibyśmy grać pięknie i ten mecz przegrać, ale mam nadzieję tylko, że wyjdziemy na luzie, bez stresu i zagramy sobie fajne mecze z zespołem z Bełchatowa, a wynik to już jest sprawa otwarta. Może oni będą troszeczkę bardziej spięci, bo oni już muszą wygrywać, zobaczymy.
źródło: inf. własna