ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w meczu promującym mistrzostwa świata pokonała 3:1 zespół Effectora Kielce. - Pojawiło się tu wiele dzieci czy młodzieży. Widać było, że mają "zajawkę" na siatkówkę, a to bardzo cieszy - powiedział Nikodem Wolański.
W celu promocji mistrzostw świata w piłce siatkowej mężczyzn, które odbędą się we wrześniu w Polsce, katowicka hala na Szopienicach przyjmowała ostatnio wyjątkowych gości. W towarzyskim meczu po przeciwnych stronach siatki spotkały się dwa plusligowe zespoły – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Effector Kielce. Mecz po czterech odsłonach zakończyli zawodnicy z woj. opolskiego. – To bardzo fajny pomysł na promocję mistrzostw. Kibice mogli zobaczyć zawodników z najwyższej półki. Pojawiło się tu wiele dzieci czy młodzieży. Widać było, że mają „zajawkę” na siatkówkę, a to bardzo cieszy – ocenił spotkanie Nikodem Wolański.
W ubiegłą sobotę drużyna z Kielc odniosła ważne zwycięstwo nad zespołem AZS-u Politechniki Warszawskiej. Pomimo przegranej pierwszej partii, zawodnicy Effectora nie załamali się i pewnie kończyli następne trzy sety. – W spotkaniu z Politechniką na pewno kluczowe było to, że od początku do końca zagraliśmy zespołowo. Każdy dorzucił swoją część do wygranej – ocenił spotkanie Wolański. – Zwycięstwo w tym meczu odnieśliśmy głównie dzięki Sławkowi Jungiewiczowi, bo zagrał naprawdę świetne zawody. Myślę, że jeśli w następnych spotkaniach zaprezentuje on taki sam poziom, a reszta drużyny da z siebie chociażby 90 procent, to mamy szansę, by wejść do ósemki i walczyć w play-off – zapewnił młody rozgrywający.
Zawodników z województwa świętokrzyskiego w przyszłym tygodniu czeka nie lada zadanie. Kielczanie zmierzą się bowiem z podopiecznymi Miguela Falaski – Skrą Bełchatów. Oba zespoły wyjątkowo rozegrają to spotkanie w środę. Wcześniej bełchatowian czeka trudny mecz z rosyjską drużyną Gubernia Niżnyj Nowogrod. – Skra jest jednym z nielicznych zespołów, który jak do tej pory nie przegrał z żadną ze słabszych drużyn, on nawet nie traci setów z tymi zespołami. Czeka nas zatem ciężkie zadanie, jednakże nie jedziemy tam po to, by z góry przegrać. Jedziemy walczyć o punkty, a tym samym o miejsce w pierwszej ósemce – przyznał. – Zespół z Bełchatowa będzie także po bardzo trudnym tygodniu, czekają go bowiem dwa ciężkie spotkania Pucharu CEV i można też upatrywać w tym dla nas szansy – dodał Nikodem Wolański.
Środowy mecz jest jak „być albo nie być” dla Effectora. Zadecyduje on bowiem o tym, czy zespół znajdzie się w pierwszej ósemce. Sparing z ZAKSĄ dla zawodników był zatem świetnym treningiem i sprawdzeniem swoich sił przed spotkaniem z bełchatowską drużyną, co podkreśla również sam zawodnik. – Trener każdemu dał zagrać, dlatego w tej chwili każdy jest na równym poziomie treningu. To również może być ważne w meczu ze Skrą, bo jeśli któryś z podstawowych zawodników byłby w słabszej formie tego dnia, to reszta drużyny także jest oswojona z boiskiem i gotowa, by pomóc – podkreślił.
Mecz pokazowy promujący mistrzostwa świata był dla zawodnika ważny nie tylko z przyczyn treningowych. Dla młodego rozgrywającego był to powrót myślami do czasów dzieciństwa. – Moim rodzinnym miastem jest Częstochowa, więc jest to bardzo niedaleko. Halę na Szopienicach znam, ponieważ grałem w niej jeszcze w młodzikach. Bardzo fajnie było zobaczyć to miejsce i wrócić wspomnieniami do dawnych czasów. Świetnie się tutaj czułem, spotkałem wiele znajomych twarzy, z którymi od dawna się nie widziałem. Dlatego tym bardziej cieszę się, że mogliśmy tu przyjechać – zakończył Nikodem Wolański.
źródło: inf. własna