- Polski trener ma gorzej już na starcie. Jakoś tak się składa, że jeśli szkoleniowiec mówi po angielsku lub włosku, to od razu dostaje większy kredyt zaufania - przyznaje w rozmowie z Przeglądem Sportowym, Sebastian Świderski, trener ZAKSY.
– Jesteśmy tacy sami jak dzisiejsi polscy zawodnicy – nie mamy bariery językowej, chcemy uczyć się od najlepszych, rozwijać. Te głupoty wygadywane o polskich, rzekomo zacofanych trenerach to już tylko mity – tłumaczy Robert Prygiel, który w tym sezonie debiutuje w roli szkoleniowca Czarnych Radom. Skutek jest znany wszystkim kibicom siatkówki w Polsce. – Polski trener ma gorzej już na starcie i to głównie za sprawą naszych siatkarzy. Jakoś tak się składa, że jeśli szkoleniowiec mówi po angielsku lub włosku, to od razu dostaje większy kredyt zaufania – zauważa Świderski.
Ekipa prowadzona przez popularnego „Świdra” w tym sezonie ma duże wahania formy. Trzeba jednak przyznać, że po ubiegłorocznym wicemistrzostwie Polski klub opuściło najważniejsze ogniowo ówczesnej drużyny Castellaniego – Felipe Fonteles, który wraz z Argentyńczykiem powędrował do tureckiego Fenerbahce. – Życzę Sebastianowi, żeby przetrwał ten sezon, a działaczom ZAKSY się nie dziwię, bo dla „Świdra” klub z Kędzierzyna-Koźla to nie tylko miejsce, skąd co miesiąc przychodzi przelew – zauważa Prygiel, który, podobnie jak Świderski z klubem z Opolszczyzny, jest silnie związany z Radomiem. – Trzeba inwestować w takich ludzi jak Sebastian, bo to nie są zwykli najemnicy, a ludzie żyjący swoim klubem. Tylko trzeba dać im szansę i wykazać się cierpliwością – dodaje.
Obaj trenerzy cały czas powiększają swoją wiedzę i chcą się rozwijać. Zauważają też, że tak samo robią inni szkoleniowcy z Polski. – W czerwcu wyjeżdżam na dwa zagraniczne staże, wiem, że podobnie robią moi koledzy. Potrafię porozumieć się w trzech językach, czytam najlepszą fachową literaturę, tak samo jak inni polscy trenerzy. Nie odczuwam żadnych kompleksów wobec zagranicznych fachowców, więc już czas, by w naszym kraju skończyć z mitami, które opowiada się o rodzimych szkoleniowcach – mówi były atakujący reprezentacji Polski. Podobne zdanie wyraża Świderski. – Najpierw swe podejście muszą zmienić zawodnicy, naprawdę nie zawsze wszystko, co zagraniczne, musi być lepsze. Choć oczywiście dobrze jest, gdy do PlusLigi trafiają świetni fachowcy. My chcemy się uczyć i mieć od kogo – kończy „Świder”.
źródło: przegladsportowy.pl