Siatkarzom AZS-u Częstochowa w meczu ze Skrą udało się ugrać tylko seta i ekipa spod Jasnej Góry nie ma już szans na miejsce w pierwszej ósemce. - Nam już nie pozostało nic, jak tylko pokazać tę najlepszą siatkówkę z naszej strony - przyznał Konrad Buczek.
Za wami mecze z czołówką ligi. W pojedynkach z ZAKSĄ i Resovią spisywaliście się bardzo dobrze, choć nie udało wam się urwać punktów. Ale w Bełchatowie chyba nie pokazaliście tego, co chcieliście?
Konrad Buczek: – W tym meczu nie udało się nam pokazać naszej dobrej gry, chociaż ten trzeci wygrany przez nas set pokazał, że możemy walczyć nawet z takimi zespołami jak Skra Bełchatów. Tak naprawdę to szkoda też tej czwartej partii, ponieważ prowadziliśmy w niej 10:8, wtedy Mariusz Wlazły wszedł na zagrywkę i przeciwnicy szybko wypracowali dużą przewagę. Nam już ciężko było grać przy ich dobrych zagrywkach.
Co było tym elementem decydującym o wyniku w tym spotkaniu ze Skrą?
– To była właśnie ta mocna zagrywka naszych przeciwników, którą bełchatowianie skutecznie odrzucili nas od siatki. My ciągle borykaliśmy się z co najmniej podwójnym blokiem, a w dodatku zespół z Bełchatowa zagrał na dużym luzie, co im też ułatwiało sprawę. W dwóch pierwszych setach na początku Skra wypracowywała sobie dużą przewagę, co też jej pomagało utrzymywać luz i grać tak do końca.
Wydawało się jednak, że i wasi rywale nie grali do końca swojej siatkówki. Na boisku też to było widać?
– Ciężko mi tak naprawdę to określić, ponieważ nie oglądam za dużo meczów Skry Bełchatów i nie wiem jak prezentowała się dotychczas. Tak naprawdę rywale, bez względu na to czy grali na sto procent, czy mniej, pokazali nam nasze miejsce w szeregu i za to należą się im wielkie gratulacje.
Ta przegrana w Bełchatowie już naprawdę przekreśliła wasze szanse na fazę play-off. Chyba ciężej będzie się teraz grało, wiedząc, że nic to nie da?
– Nam już nic nie pozostało, jak tylko pokazać tę najlepszą siatkówkę z naszej strony i będziemy robić w tym kierunku naprawdę wszystko. Jestem pewny, że oddamy na boisku dużo serca i czas pokaże, jak to wszystko dalej się potoczy.
Kolejny mecz rozegracie z Transferem. To już rywal w waszym zasięgu, chęć wygranej będzie więc tym większa?
– Tak, oczywiście – Transfer Bydgoszcz jest drużyną w naszym zasięgu i na ten mecz wyjdziemy, mając w głowach to, że jak najbardziej jesteśmy w stanie wygrać to spotkanie i że to zrobimy. Tak jak powiedziałem, czas pokaże jak będzie i mam nadzieję, że w już w tym następnym pojedynku właśnie pokażemy tę naszą dobrą siatkówkę, którą wiemy, że potrafimy zagrać.
Jesteś bardzo młodym zawodnikiem i w ostatnim czasie przebojem wdarłeś się do pierwszej szóstki AZS-u. To dodaje pewności siebie i pomaga?
– To mi naprawdę dużo pomaga. Przyszedłem do AZS-u tak naprawdę jako trzeci rozgrywający, a że w tym sezonie mieliśmy bardzo dużo kontuzji, to udało mi się wykorzystać szansę. Trzeba pamiętać, że nadal jest Marcin Janusz, który borykał się z kontuzjami. Teraz już wrócił do normalnej gry i zobaczymy kogo trener Kardoš wystawi w składzie na następny mecz. Ja się cieszę, że mogę grać i walczyć na boisku z takimi zawodnikami po drugiej stronie siatki, jak ci, co są na przykład w Bełchatowie, ponieważ oni naprawdę grają wielką siatkówkę i jest od kogo się uczyć.
źródło: inf. własna