- AZS KSZO nie przegrał jeszcze żadnego spotkania. Chciałybyśmy we własnej hali i przed własną publicznością powalczyć z tym zespołem i może sprawić miłą niespodziankę - mówi Iwona Grzegorczyk, atakująca pierwszoligowego zespołu z Krosna.
Czy wróciła już pani do pełnej dyspozycji po kontuzji odniesionej w meczu pierwszej rundy z SMS-em?
Iwona Grzegorczyk: – Po kontuzji praktycznie nie ma już śladu. Zaczynam już nawet trenować bez stabilizatora. Tak jak po każdym urazie istnieje taka mała blokada i niektóre ćwiczenia wykonuję niepewnie, ale myślę, że już niedługo nie będę odczuwać żadnego dyskomfortu związanego z wspomnianą kontuzją.
Kontuzja to jeden z największych koszmarów sportowca. O czym pani pomyślała w pierwszej chwili, leżąc na parkiecie krośnieńskiej hali?
– W pierwszej chwili myślałam: „Kurcze nie boli tak strasznie, za 5 minut dam radę grać.”. Niestety z minuty na minutę ból rósł wprost proporcjonalnie do mojej kostki.
Pierwsze doniesienia po urazie były dość optymistyczne, ale później czas rehabilitacji nieco się wydłużył. Jak wspomina pani ten okres?
– Razem z Pawłem, naszym fizjoterapeutą, staraliśmy się do końca wyleczyć kontuzję. Owszem, można było wcześniej wrócić do pełnego treningu, ale wiązało się to z ryzykiem pogorszenia urazu. Można powiedzieć, że w tej chwili nie odczuwam żadnego bólu. Na pewno jest to zasługa długotrwałej rehabilitacji. Ćwiczenia wzmacniające i stabilizujące staw skokowy pozwoliły wrócić mi do pełnej sprawności.
Układ pierwszej trójki przez fazą play-off jest w zasadzie ustalony. Przed zespołem Karpat jeszcze bardzo prestiżowe starcie z KSZO. Jak wyglądają przygotowania do tego spotkania?
– Jak wiadomo, Ostrowiec nie przegrał jeszcze żadnego spotkania. Chciałybyśmy we własnej hali i przed własną publicznością powalczyć z tym zespołem i może sprawić miłą niespodziankę. Do meczu przygotowujemy się jak do każdego innego i mogę tylko obiecać, że jak zawsze postaramy się walczyć i zostawić na boisku całe serce.
W play-off znowu przyjdzie się wam mierzyć z Developresem, który prawdopodobnie będzie miał atut własnego boiska. Będzie ciężko, ale chyba niedawny mecz pokazał, że pokonanie rzeszowskiego zespołu jest możliwe?
– Dokładnie, Developres będzie grał u siebie. Ale nasze ostatnia wygrana nad tym zespołem pokazała i udowodniła, że stać nas na dobrą grę. Myślę, że jeśli do tych meczów podejdziemy w pełni skoncentrowane, to możemy pokusić się nawet o dwa zwycięstwa na terenie rywala.
Droga do awansu do ORLEN Ligi wydaje się długa, ale jednocześnie dzięki reorganizacji może być w tym roku nieco łatwiejsza. Myślicie i rozmawiacie o tym w zespole?
– Na razie skupiamy się na nadchodzących spotkaniach. Myślę, że to jeszcze nie czas, by rozmawiać o awansie. Czas i boisko na pewno to zweryfikuje.
Czego życzyć przed ostatnimi meczami w sezonie?
– Na pewno zwycięstw i determinacji. I oczywiście wsparcia tych naszych krośnieńskich, najwspanialszych kibiców. Co najmniej takiego jak na ostatnim meczu właśnie z Rzeszowem. Bo bez tego ani rusz.
źródło: khskarpaty-krosno.pl