- Szkoda, że po sezonie zasadniczym nie udało nam się zająć piątego miejsca - mówi Aleksandra Jagieło, kapitan zespołu z Muszyny. - Niedawno bardzo dobrze zagrałyśmy w Sopocie. Jeśli teraz nabierzemy troszkę świeżości, to znowu pokażemy taką siatkówkę.
Na dwumeczu z Azeryolem Baku zakończyłyście zmagania w Pucharze CEV. Szkoda żegnać się z Europą?
Aleksandra Jagieło: – Szkoda, żal na pewno jest. Zawsze chce się zajść jak najdalej w pucharach.
Pierwsze spotkanie wygrałyście, ale w rewanżu Azerki pokazały, że zasługują na awans.
– Zdecydowanie. Najpierw pogoniły nas zagrywką, później było nam ciężko sforsować ich blok. Zwyciężyły zasłużenie.
Jakie, jeszcze w Azerbejdżanie, padały słowa w pierwszych waszych rozmowach?
– Odczucia miałyśmy takie same: bardzo chciałyśmy, ale momentami nasze ciała odmawiały posłuszeństwa. Nie szukam usprawiedliwienia, bo trzeba liczyć się z dużą liczbą meczów, ale pięć setów rozegrałyśmy w środę, pięć w sobotę, potem daleka podróż do Baku i już tam na miejscu zabrakło nam pary.
Za seta, w którym zdobyłyście tylko dziesięć punktów, mocno oberwało się wam od Andrzeja Niemczyka.
– Nie tylko od niego dostało nam się po uszach, bo nasz trener też był bardzo zdenerwowany. Trener Niemczyk zawsze słynął z tego, że mówi, co myśli. To jego prawo. Nie ma co też ukrywać, że szczególnie właśnie tego drugiego seta zagrałyśmy słabo. Było bardzo dużo błędów.
Czasu na odpoczynek za wiele nie macie…
– Za długa przerwa też nie robi dobrze. Teraz już rytm i tak będzie spokojniejszy, a ligowy play-off dopiero w marcu.
A tam czeka Impel.
– Szkoda, że po sezonie zasadniczym nie udało nam się zająć piątego miejsca, ale tak patrząc w tył, to lepiej nam się grało właśnie z Wrocławiem niż Dąbrową Górniczą, więc może lepiej, że trafiliśmy akurat na Impel. Niedawno bardzo dobrze zagrałyśmy w Sopocie. Jeśli teraz nabierzemy troszkę świeżości, to znowu pokażemy taką siatkówkę.
Rozmawiał Łukasz Madej – więcej w Dzienniku Polskim
źródło: Dziennik Polski