Środowy pojedynek BBTS-u Bielsko-Biała z Transferem Bydgoszcz zakończył się zdecydowanym zwycięstwem przyjezdnych. - Zagraliśmy bardzo stabilnie, mądrze i z niewielką ilością błędów - podkreślił na konferencji pomeczowej trener gości, Vital Heynen.
Lapidarnie, aczkolwiek bardzo ciepło pochwalił swój zespół za postawę w środowym meczu kapitan Transferu Bydgoszcz, Wojciech Jurkiewicz. – Cieszymy się bardzo z wyniku, to dla nas ważne trzy punkty. Spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy, stąd można było zauważyć naszą koncentrację od pierwszej piłki. Nie ukrywamy – byliśmy maksymalnie zaangażowani i te trzy punkty były naszym celem – podkreślił doświadczony środkowy bydgoszczan.
W odmiennym tonie o grze swojego zespołu mówił kapitan BBTS-u Bielsko-Biała, Grzegorz Kokociński, który zaznaczył, że środowy mecz przypominał te sprzed kilku spotkań, gdy bielszczanie nie zostawiali serc na parkiecie. – Zagraliśmy odwrotnie niż drużyna Transferu Bydgoszcz. Nie było po nas widać walki, mimo tego, że dwa ostatnie spotkania zagraliśmy przyzwoicie i wydawało nam się, że kryzys mamy już za sobą. Przegrywamy 0:3 i nadal okupujemy ostatnie miejsce w tabeli. Porażka na pewno nas dobija, ale będziemy walczyć do końca w tym sezonie, do ostatniej piłki – obiecał Kokociński.
Słowa kapitana swojego zespołu potwierdził trener gości, Vital Heynen. – Myślę, że zagraliśmy przez całe trzy sety bardzo stabilnie, mądrze i z niewielką ilością błędów. Belg zaznaczył również, że wypracowanie sobie przewagi na początku partii jest dla jego zespołu kluczem do zwycięstwa. – Kiedy narzucasz swój styl gry, bardzo łatwo jest go kontynuować. Co warte podkreślenia – najlepszym atakującym dziś był Wojciech Jurkiewicz – zakończył Heynen.
Trener gospodarzy Janusz Bułkowski nie ukrywał zawodu z postawy swoich podopiecznych i przeprosił kibiców za to, że BBTS w środowym spotkaniu nie walczył z całych sił o każdy punkt. – Myślałem, że to będzie wyglądało lepiej. Po ostatnich kilku spotkaniach, mimo że przegranych, pojawił się u nas optymizm – tamte mecze to pojedynki walki, myśleliśmy, że dziś będzie podobnie, a wróciliśmy do stanu z początku roku. Przeciwnik postawił nam wysoko poprzeczkę, a my składaliśmy broń po dziesiątym punkcie. Ponadto załamywaliśmy się po jednej akcji, naszym znakiem szczególnym była niedokładność. Męczyliśmy się w ataku, przyniosło to nam nerwowość. Przepraszam kibiców, nie zostawiliśmy dziś serca na boisku – dodał Bułkowski.
źródło: inf. własna