Po przegranej 3:1 z MKS-em Banimex Będzin, podopieczni trenera Wojciecha Kaszy długo siedzieli na parkiecie. - Zostawiliśmy na parkiecie sporo serca - powiedział później przyjmujący AGH AZS 100RK Kraków Adam Smolarczyk.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie wywozicie stąd ani jednego punktu, choć do przedłużenia spotkania i tie-breaka zabrakło wam naprawdę niewiele…
Adam Smolarczyk: – Myślę, że powalczyliśmy z Będzinem i zagraliśmy dwa dobre sety. W pierwszych dwóch partiach wyszliśmy trochę przestraszeni, ale potem podnieśliśmy się i nie mamy się czego wstydzić, bo zostawiliśmy na parkiecie sporo serca.
Przed tym spotkaniem zajmowaliście w tabeli 10. lokatę. Czy przegrana z liderem bardzo pokrzyżowała wam plany w związku z walką o wejście do grona drużyn grających w fazie play-off?
– Na pewno bardzo potrzebowaliśmy zdobyć tutaj punkty. Będziemy starać się walczyć w następnych spotkaniach i to tak naprawdę o wszystko, bo jest to dla nas najważniejsze. Nie będziemy kalkulować, czy teraz powinniśmy zdobyć jeden punkt punkt czy dwa. W każdym meczu postaramy się grać na sto procent, a także damy z siebie wszystko.
Rozgrywki fazy zasadniczej zbliżają się powoli do końca. Ta świadomość, że za niedługo runda play-off, oraz to, że nadal nie jest pewne czy w niej zagracie, jakoś was motywuje?
– Tak! Na pewno czujemy większą presję, ale wraz z przybliżaniem się tej fazy play-off, staramy się, aby nasza forma była coraz wyższa oraz chcemy pokazać na co tak naprawdę nas stać.
Poziom I ligi w tym sezonie jest dość wyrównany. Czujecie się jeszcze beniaminkiem tych rozgrywek czy bez względu na to określenie każdej drużynie chcecie wysoko postawić poprzeczkę?
– Nie możemy cały czas mówić, że jesteśmy beniaminkiem i że ciągle się uczymy, bo tak naprawdę już dawno jest po pierwszej rundzie. Poznaliśmy wszystkie zespoły i teraz musimy z nimi tylko walczyć. Uważam, że liga jest na tyle wyrównana, że w każdym meczu nietrudno o niespodziankę, tak jak to pokazała ostatnia kolejka. Jak widać, każdy może wygrać z każdym.
Swoją karierę zaczynałeś w rodzinnym mieście, a ściślej w tarnogórskiej „Gwieździe”, później Norwid Częstochowa, SMS Spała, a obecnie Kraków. Nie myślałeś o tym, aby zagrać gdzieś bliżej domu?
– Jasne, zawsze chciałem zagrać bliżej. Póki co, chcę się dokładnie wyleczyć oraz poddać skutecznej rehabilitacji i to jest dla mnie priorytetem. Poza tym w Krakowie mam też studia.
źródło: inf. własna