- Tego brakowało nam w poprzednim sezonie. Nie było takiej iskry, która napędzała zespół. Teraz świetnie się uzupełniamy i napędzamy. Oczywiście jest to łatwiejsze, gdy się wygrywa - mówi o grze Skry Bełchatów w tym sezonie Mariusz Wlazły.
W pierwszej rundzie byliście negatywnymi bohaterami sensacji, jaką była porażka z Czarnymi w Radomiu. Przyszedł czas na rewanż.
Mariusz Wlazły: – Ja bym tego nie rozpatrywał w kategoriach sensacji. Tam wszystkim się źle gra. Hala jest nietypowa i panuje w niej specyficzna atmosfera. A w spotkaniu z nami Czarni wygrali zasłużenie.
Ale dziś PGE Skra gra dużo lepiej niż na początku sezonu. Pokonanie Czarnych nie powinno więc być problemem.
– To nie tak. Czarni bardzo dobrze grają od dłuższego czasu, a zwycięstwo z nami nie było tylko pojedynczym wyskokiem. W spotkaniu z nimi trzeba być skoncentrowanym, bo Robert Prygiel stworzył ekipę, która świetnie się uzupełnia.
Muszę zapytać o ocenę najważniejszego wydarzenia ostatnich dni, jakim był występ Aleksy Brdjovicia w podstawowym składzie. Byłem pod wrażeniem tego, jak drużyna go wspierała, nawet kiedy się mylił.
– Bez naszego wsparcia z pewnością grałoby mu się ciężej. Aleksa jest bardzo fajnym człowiekiem, a przy naszym niewielkim wsparciu spokojnie sobie radzi. Bo to nie jest tak, że on nie potrafi rozgrywać. Z jego warunkami fizycznymi [204 cm wzrostu – przyp. red.] i mentalnością ma szansę zrobić naprawdę wielką karierę. W naszej drużynie na pewno nie jest, przepraszam za wyrażenie, zapchajdziurą. Błędy popełnia każdy. W czasie meczu nie zawsze się spotykamy, ale on nie boi się powtórzyć akcji, jeśli mu nie wyjdzie. Nawet trudnej. On ma naprawdę wielki talent.
Cały wywiad Jarosława Bińczyka w serwisie lodz.sport.pl
źródło: sport.pl