PWSZ Karpaty MOSIR KHS Krosno pokonał w ostatniej kolejce I ligi kobiet ekipę z Torunia 3:2. - Naszą grą udowodniłyśmy niedowiarkom, że jednak nieprzypadkowo znalazłyśmy się na tym szczeblu rozgrywek - mówi otwarcie Katarzyna Nadziałek.
Niesamowity pojedynek w Toruniu – Karpaty wygrywają po tie-breaku. Wynik dobrze oddaje te emocje?
Katarzyna Nadziałek: – Bardzo cieszymy się, że wygrałyśmy ten pojedynek. Wiedziałyśmy, że będzie to jeden z najtrudniejszych meczów w sezonie. Pozostaje jednak lekki niedosyt, ponieważ mogłyśmy ugrać trzy punkty i mieć bezpieczne trzecie miejsce. Pomimo wszystko najważniejsza jest wygrana.
Co twoim zdaniem zdecydowało, że w tej loterii, jaką niewątpliwie jest piąty set, to wam przypadł triumf?
– W piątym secie skupiłyśmy się tak jak na początku na naszej zagrywce, która niewątpliwie już nie raz ratowała nas z opresji. Tym razem też się tak stało. Wzmocniłyśmy zagrywkę, a tym samym odrzuciłyśmy przeciwniczki od siatki, nie mogły wyprowadzić poprawnej kontry.
Obawiałyście się tego powrotu na boisko po dość długiej przerwie?
– Bardzo obawiałyśmy się tego pojedynku, bo rzeczywiście czas wolny od treningów sprawił, że ta forma niestety nie jest najwyższa. Ciężko przepracowałyśmy ten czas po świętach i myślę, że to zaowocowało.
Jak wyglądały przygotowania do tego pojedynku, bo niewątpliwie był to mecz o przysłowiowe sześć punktów?
– Doskonale zdawałyśmy sobie sprawę z tego, jakiej rangi jest ten mecz, ale myślę, że właśnie to wpłynęło na nas jeszcze bardziej mobilizująco. Zawsze lepiej nam się gra z przeciwnikiem bardziej wymagającym, wtedy takie zwycięstwo cieszy podwójnie.
W następnej kolejce podejmiecie u siebie ekipę z Murowanej Gośliny. Czeka was trudny pojedynek?
– Kolejny ciężki pojedynek to niewątpliwie mecz z KS-em Murowana Goślina. Myślę, że w tej lidze nie ma łatwych przeciwników, ale rzeczywiście mamy trzy bardzo ważne mecze po sobie: zespoły z Torunia, Murowanej Gośliny i Sulechowa. Cieszy nas to, że podejmujemy zespół z Murowanej Gośliny u siebie w hali, a to zdecydowanie jest naszym atutem. Cały ten tydzień przygotowujemy się pod kątem tego zespołu i myślę, że nie przerwiemy dobrej passy. Po raz kolejny będziemy walczyć o każdy punkt, aby utrzymać bezpieczne miejsce w tabeli.
Po dwunastu rozegranych spotkaniach zajmujecie trzecie miejsce w ligowej tabeli – spodziewałaś się tak dobrego sezonu w waszym wykonaniu? Chyba trzeba przyznać, że przedsezonowy plan już został wykonany w znacznym stopniu.
– O zrealizowanym planie będziemy rozmawiać po sezonie. Na dzień dzisiejszy możemy powiedzieć, że bardzo się cieszymy z tego, że dostałyśmy szansę gry w pierwszej lidze. Myślę, że naszą grą udowodniłyśmy niedowiarkom, że jednak nieprzypadkowo znalazłyśmy się na tym szczeblu rozgrywek i możemy nawiązywać walkę i wygrywać ze wszystkimi. Walczymy w każdym meczu, a jakie będą efekty końcowe, zobaczymy na koniec rundy zasadniczej.
Co stanowi o waszej sile? Zespołowość, wola walki czy może pewna doza fantazji, którą zawsze ma w sobie zespół debiutujący w rozgrywkach?
– Według mnie idealnie pan wymienił nasze trzy główne atuty. Moim zdaniem na nasze sukcesy wpływa przede wszystkim wspaniała atmosfera, zespołowość zarówno między zawodniczkami, jak i kadrą trenerską. Braku woli walki chyba nikt nam nie zarzuci, kto oglądał choć jeden mecz w naszym wykonaniu. Nigdy się nie poddajemy, chcemy grać jak najlepiej potrafimy, a efekty przychodzą same. Ponadto nasz zespół możemy zaliczyć do jednego z najmłodszych w pierwszej lidze, myślę, że to także wpływa decydująco na lekką dozę fantazji i spontaniczności, którą każda z nas posiada.
źródło: inf. własna