Mistrz Słowacji Volley Team Bratysława po słabszym początku sezonu teraz goni pierwszą trójkę rozgrywek ligi środkowoeuropejskiej MEVZA. Zespół Jarosława Lecha wygrał kolejne spotkanie, a Polak był znowu ważnym punktem swojej drużyny.
Jarosław Lech i jego słowaccy koledzy z drużyny do Austrii udali się po wygraną, a cel zrealizowali w stu procentach, nie pozwalając rywalom na rozwinięcie skrzydeł. VT przewodził stawce praktycznie przez cały pojedynek, gospodarze tylko momentami nawiązywali walkę, jednak za każdym razem nie trwało to długo.
– Mecz graliśmy z drużyną sąsiadującą w tabeli, czyli było to tak zwany bardzo ważny mecz za „sześć” punktów – mówi Strefie Siatkówki Jarosław Lech. – Mecz kontrolowaliśmy od początku do końca. Podobnie jak tydzień temu, dobre przyjęcie pozwoliło nam grać na wyższej skuteczności. Musimy utrzymać koncentrację i wygrać najbliższy mecz z węgierską drużyną Gorter Kecskemet. Jeśli wygramy w sobotę, będziemy na trzecim miejscu w lidze MEVZA, tuż za ACH Volley Ljubljana i Posojilnica AICH/DOB – dodaje zawodnik.
W całym spotkaniu Jarosław Lech był po raz kolejny najlepszym zawodnikiem na boisku. Dla swojej drużyny zdobył 23 punkty, w czasie gdy drugi w kolejności najlepiej punktujący zapisał na swoim koncie zaledwie 9 oczek. Do tego Polak dołożył także dobry występ w polu zagrywki, posyłając na stronę rywali 2 asy serwisowe oraz wielokrotnie utrudniając grę przeciwnikom. Natomiast jego skuteczność ataku wyniosła na koniec spotkania 58%.
VCA Amstetten Hypo – Volley Team Bratysława 0:3
(18:25, 22:25, 21:25)
W innym spotkaniu MEVZY, w którym można było oglądać na boisku Polaków, Chemes Humenne nie dał rady wygrać choć seta z ACH Volley Ljubljana. Ekipa ze Słowacji z trzema biało-czerwonymi zawodnikami – Mikołajem Sarneckim, Radosławem Szymczakiem oraz Mateuszem Leszczewskim – we wszystkich trzech partiach przegrywała dość wyraźnie. Wicemistrzom Słowacji nie pomogło 13 punktów zdobytych przez Mikołaja Sarneckiego, który w Chemes spędza kolejny sezon.
VK Chemes Humenne – ACH Volley Ljubljana 0:3
(20:25, 21:25, 20:25)
źródło: inf. własna