- Każda z moich podopiecznych na treningu jest zmobilizowana. Zawodniczki sumiennie pracują i odbieram to bardzo pozytywnie - podkreśla Rafał Gąsior. Trener Pałacu Bydgoszcz wspomina także przygodę z kadrą B podczas uniwersjady w Kazaniu.
Rafał Gąsior w sobotę rozpocznie trzeci sezon z rzędu jako pierwszy trener na ławce trenerskiej Pałacu Bydgoszcz. Szkoleniowiec podczas wtorkowej prezentacji znalazł czas, aby podzielić się z czytelnikami Strefy Siatkówki swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi nowego, młodego zespołu z grodu nad Brdą.
W tym sezonie reprezentacyjnym był pan drugim trenerem kadry B m. in. podczas uniwersjady. Czy ta funkcja pomogła panu podnieść swoje umiejętności?
Rafał Gąsior: – Uniwersjada dała mi bardzo dużo. Jako drugi szkoleniowiec mogłem na wszystkie wydarzenia spojrzeć z boku. Od dwóch sezonów w Pałacu pełnię rolę pierwszego trenera. Czasami trudno jest złapać trochę dystansu, gdyż człowiek chce, żeby zawodniczki dobrze trenowały i grały. Tymczasem w kadrze B byłem drugim trenerem i mogłem na to wszystko spojrzeć inaczej. Realizowałem te kwestie, o które poprosił mnie trener Popik. Patrzyłem na warsztat trenera i grę zawodniczek z boku. Okazuje się, iż człowiek, gdy pełni inną niż zazwyczaj rolę, więcej widzi. Na uniwersjadzie była okazja podpatrzeć trochę innej siatkówki, zwłaszcza azjatyckiej w wykonaniu Japonek, Koreanek czy Chinek. Z książek, telewizji, radia trener wszystkiego się nie dowie. Trzeba przemierzyć świat, aby zobaczyć na własne oczy, jak ta siatkówka wygląda.
Czy nauki, jakie zdobył pan podczas uniwersjady, będzie chciał wykorzystać w grze Pałacu Bydgoszcz?
– Ciężko mówić o naukach, gdyż nie było na turniejach zajęć czy wykładów teoretycznych. Człowiek wewnętrznie analizuje jak zachowują się inne zespoły. Jeżeli jakiś element w danej drużynie dobrze funkcjonuje, to czemu nie spróbować wykorzystać go u nas.
Większość składu Pałacu Bydgoszcz na sezon 2013/2014 stanowią młode siatkarki. Jak zawodniczki, które jeszcze niedawno grały w drużynach juniorskich, zniosły ciężki okres przygotowawczy?
– Ciężki sezon nie do końca musi być równoznaczny z ciężkimi zajęciami. Zespół składa się z młodych dziewcząt i nie możemy wejść ot tak w bardzo ciężki trening zarówno w siłowni, jak i w hali. Musimy dla tej drużyny dobrać odpowiednie proporcje, żeby nikomu nie zrobić krzywdy.
Do kujawskiego klubu wraca Jana Sawoczkina. Czy w planach transferowych było założenie, aby obok Marty Biedziak sprowadzić do zespołu zawodniczkę bardziej doświadczoną na tej pozycji?
– Doświadczenie to jedna kwestia, a druga jest taka, iż do drużyny szukamy zawodniczek pod względem charakterologicznym. Były propozycje innych dziewczyn z zagranicy, ale tak naprawdę posiadaliśmy o nich wiedzę tylko dzięki nagraniom wideo. Nie znaliśmy charakterów tych siatkarek. Z kolei Janę (Sawoczkinę – przyp. red.) pamiętamy doskonale, gdyż grała w bydgoskiej drużynie. Nikt nie patrzy na jej metrykę wieku, tylko na to jaki ma charakter i serce do walki.
Także Monika Naczk postanowiła ponownie zasilić szeregi Pałacu Bydgoszcz. Czy widzi pan u niej chęć pokazania w nadchodzącym sezonie, iż niesłusznie w PTPS-ie Piła była głównie rezerwową?
– Uważam, iż jest to pytanie bardziej do Moniki (Naczk – przyp. red.). Nie chciałbym tego oceniać. Każda z moich podopiecznych na treningu jest zmobilizowana. Dziewczyny sumiennie pracują i odbieram to bardzo pozytywnie.
Czy bardziej doświadczone siatkarki z młodymi zawodniczkami dobrze się dogadują?
– Z tego, co obserwuję na treningach, wszystko jest w porządku.
W sparingach zespół osiągał wyniki więcej niż przyzwoite. Czy nie obawia się pan, iż mecze o stawkę „usztywnią” młode zawodniczki?
– Staram się o tym na razie nie myśleć. Chcemy podejść do pierwszego meczu spokojnie. Nie zamierzamy „podpalać się” tylko dlatego, iż na inaugurację zmierzymy się z zespołem z Muszyny. Drużyna jest oparta na młodych zawodniczkach, które muszą mieć spokojną głowę. Siatkówka to gra błędów. Pomyłki będą się zdarzać – czasami więcej, czasami mniej – ale dziewczyny nie mają się nad tym zastanawiać.
źródło: inf. własna