Joanna Mirek jest załamana tym, że po raz pierwszy od 1995 roku kadra nie awansowała do grona ośmiu najlepszych zespołów Starego Kontynentu. We wtorek w Zurychu stało się to, co przepowiadał twórca dawnej potęgi biało-czerwonych - Andrzej Niemczyk.
– Nigdy nie odmawiam komentarza, ale tym razem muszę to zrobić. No bo co ja mam powiedzieć po takim meczu? Naprawdę nie chcę się wypowiadać – to pierwsze słowa Joanny Mirek po fatalnym występie reprezentacji Polski przeciwko drużynie Włoch. – Jest mi tej naszej reprezentacji strasznie szkoda. Trener Piotr Makowski miał strasznie trudne zadanie i sobie nie poradził – mówi Mirek.
Mirek, Niemczyk i wiele innych osób z siatkarskiego środowiska ma nadzieję, że nowy szkoleniowiec kadry dostanie więcej czasu na odbudowanie jej pozycji. W swoim pierwszym sezonie pracy z reprezentacją Polski Makowski przegrał aż 10 z 13 meczów o stawkę (w cyklu Grand Prix drużyna miała bilans dwóch zwycięstw i siedmiu porażek, na mistrzostwach Europy wygrała tylko jedno z czterech spotkań), ale we wszystkich miał do dyspozycji bardzo niewiele wartościowych zawodniczek. Z powodu kontuzji w drużynie brakowało kilku czołowych zawodniczek, nieoficjalnie mówi się też, że kilku kolejnym zabrakło chęci do gry w narodowych barwach.
– Jeżeli faktycznie dziewczyny mają ciężkie kontuzje, jeżeli są po zabiegach, to rozumiem, że trzeba się leczyć. Sama miałam w karierze kilka zabiegów, więc wiem, że rehabilitacja nie jest tak prosta, jak się czasem wydaje kibicom. Ale nigdy nie odmówiłam gry w reprezentacji, kiedy byłam zdrowa – mówi Mirek. Przyjmująca Chemika Police jest zdania, że zawodniczek, które nie chcą grać dla Polski, nikt nie jest w stanie do tego zmusić. – Jeśli nawet Polski Związek Piłki Siatkowej groziłby takim osobom odebraniem licencji, to nic by nie zdziałał. Z niewolnika nie da się zrobić dobrego pracownika. Zawodniczek czy zawodników nie da się zmusić, żeby włożyli w pracę dla kadry całe serce, żeby byli w pełni zaangażowani, nawet gdyby na zgrupowania przyjeżdżali – tłumaczy Mirek.
– A jeśli ktoś myśli, że federacja mogłaby lepiej zachęcić sportowców, np. wyższymi nagrodami za obecność w kadrze i osiąganie z nią sukcesów, to jest w błędzie. Nagrodą powinna być sama przynależność do drużyny narodowej. Nie ma lepszej nagrody niż medal, który można wywalczyć dla Polski – tłumaczy siatkarka, która odnosi się również do meczu z okazji 10. rocznicy zdobycia złotego medalu przez „złotka”. Ówczesna drużyna Andrzeja Niemczyka ma zmierzyć się z obecną reprezentacją Polski. – Czy po tym, co widziałam w wykonaniu młodszych koleżanek, uważam, że wygramy z nimi 3:0? Nie no, może aż tak lekko nie będzie – śmieje się Mirek. – Te młodsze dziewczyny też potrafią grać, a że to będzie mecz na luzie, bez stresu, bez spinki, to one mogą zagrać lepiej niż w ostatnich meczach, kiedy czuły na sobie presję – dodaje.
*Więcej przeczytasz w serwisie sport.pl
źródło: sport.pl