Siatkarki z Krosna sezon mogą zaliczyć do udanych. 31 maja staną przed szansą wywalczenia awansu do I ligi. W finale zmierzą się z ekipami z Częstochowy, Sulechowa i Rzeszowa. O półfinale i szansach na awans opowiedziała rozgrywająca Katarzyna Nadziałek.
W pierwszym meczu turnieju zmierzyłyście się z Zawiszą Sulechów. Dwa pierwsze sety były dość wyrównane, prawdziwą przewagę waszych umiejętności było widać dopiero w trzeciej partii. Jak oceniasz to spotkanie?
Katarzyna Nadziałek: – Mecz z Zawiszą Sulechów należał do najtrudniejszych w tym turnieju, gdyż to ten zespół był faworytem. Grają w nim zawodniczki, które zdobywały doświadczenie na pierwszoligowych parkietach. Według mnie ten mecz stał na bardzo wysokim poziomie, przyniósł wiele emocji. Nie zabrakło w nim ciekawych zagrań, mocnych ataków czy wspaniałych obron. Udało się nam zdobyć przewagę w trzecim secie, chciałyśmy jak najszybciej skończyć ten mecz i nie dać rozegrać się przeciwniczkom, gdyż mogłyby to wykorzystać na swoją korzyść.
W drugim dniu turnieju waszymi przeciwniczkami były siatkarki z Warszawy. Mimo bardzo wysokiej wygranej, do 11 w pierwszej partii, mecz zakończył się dopiero po 4 setach. Co o tym zadecydowało?
– Drużyna z Warszawy jest bardzo wymagająca, waleczna, nie poddaje się. Gra bardzo szybką piłkę, ma dobrą obronę, tak więc wymiany były długie i męczące. Dziewczyny ze stolicy chciały za wszelką cenę wygrać ten mecz, gdyż dzień wcześniej przegrały. Nam także zależało na tym, żeby wygrać i to w jak najlepszym stosunku setów, aby na drugi dzień grać już bez obaw o to, że nie zakwalifikujemy się do Turnieju Mistrzyń.
Dzięki dwóm wygranym meczom zapewniłyście sobie awans do turnieju finałowego. Mimo to, do trzeciego meczu podeszłyście równie skoncentrowane, jak do poprzednich.
– Tak, to prawda, do meczu z Pszczyną podeszłyśmy w pełni skoncentrowane, chciałyśmy pokazać, że nie przez przypadek znalazłyśmy się w finale. Bardzo ciężko pracowałyśmy, dlatego uważam, że w pełni na to zasłużyłyśmy. Wiedziałyśmy, że nie będzie to łatwy mecz, Pszczyna musiała postawić wszystko na jedną szalę. Jednak my także od początku grałyśmy poukładaną, spokojną siatkówkę i to zaważyło o zwycięstwie.
Możliwość gry na własnym boisku, które doskonale znacie, dała wam dużą przewagę nad innymi zespołami?
– Na pewno to także w dużej mierze zaważyło na naszym zwycięstwie. Zawsze lepiej jest grać we własnej hali, gdzie codziennie spędzamy wiele czasu. Ponadto doping kibiców wpłynął na nas mobilizująco i za to pragniemy im bardzo podziękować.
W turnieju finałowym zmierzycie się z drużyną z Częstochowy, Rzeszowa i Sulechowa. Jak oceniasz wasze szanse na wygraną?
– Moim zdaniem mamy bardzo duże szanse na wygraną. Znamy już te zespoły i mniej więcej wiemy, czego możemy się po nich spodziewać. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że dołożymy wszelkich starań, aby wygrać ten turniej. Przed nami dwa tygodnie ciężkich treningów, a w weekend okaże się, kto jest lepszy.
Drugie miejsce w grupie 4. w II lidze kobiet, akademickie mistrzostwo Polski, a teraz szansa gry na zapleczu ekstraklasy – to składniki jak najbardziej udanego sezonu. Jakie była założenia i czy udało wam się je spełnić?
– Ten sezon każda z nas może zaliczyć do udanych, kosztowało nas to sporo wyrzeczeń i ciężkiej pracy, ale naprawdę było warto! Obronione złoto na AMP-ach oraz wygrany turniej to bezcenne emocje, ale teraz trzeba o tym zapomnieć i skupić się na kolejnym etapie, jakim jest Turniej Mistrzyń.
Jakie są twoje plany na przyszłość? Zamierzasz pozostać w krośnieńskiej drużynie?
– Na dzień dzisiejszy nie wiem, gdzie będę grała w przyszłym sezonie. Dla mnie sezon się jeszcze nie zakończył, przed nami najważniejszy etap i mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli.
źródło: inf. własna