Ślepsk Suwałki już w sobotę zmierzy się z Kęczaninem Kęty. Być może zespołowi pomoże już wracający po kontuzji Łukasz Rudzewicz. Środkowy Ślepska ma nadzieję na korzystny wynik. - Chcielibyśmy zrewanżować się za porażkę w Kętach - mówi.
– Chcielibyśmy zrewanżować się za porażkę w Kętach – nie ukrywa środkowy Ślepska Suwałki Łukasz Rudzewicz przed sobotnim meczem z Kęczaninem Kety. W pierwszej rundzie fazy zasadniczej Ślepsk przegrał w Kętach 1:3. – Popełniliśmy tam tyle błędów własnych, że jakby dwa sety oddaliśmy sami. Z tego powodu chcemy się zrewanżować, ale do tego dochodzi także walka o punkty. Mówi się, że w takich meczach można ich zdobyć sześć. Pojedynek z Kęczaninem i następny ze Stalą Nysa, rywalami z bezpośredniego otoczenia w tabeli, będą bardzo ważne. Ale jeśli zagramy swoją siatkówkę i nie popełnimy tylu własnych błędów, to jestem dobrej myśli – opowiada Rudzewicz.
Dla siatkarza sezon ten jest wyjątkowo pechowy. Grał w podstawowym składzie, był w dobrej formie, ale przytrafiła się kontuzja skręcenia stawu skokowego i rozszczepienie kości. Dopiero w styczniu po długiej przerwie Rudzewicz wrócił do treningów. – Dla mnie był to najgorszy okres w karierze. Nigdy wcześniej nie miałem kontuzji, która wykluczyłaby mnie z gry na tak długo. Nie ma co gdybać, lecz trzeba pomóc zespołowi teraz, zaczynając od meczu z Kęczaninem. Postaramy się w ostatnich pięciu kolejkach tych punktów zdobyć jak najwięcej – mówi zawodnik, który w sobotę ma nadzieję pomóc zespołowi. – Zobaczymy, być może w sobotnim meczu troszeczkę drużynie pomogę. Na treningach część zagrań już wychodzi. Muszę popracować jeszcze nad dynamiką i nad tym, aby jak najlepiej rozumieć się z rozgrywającym. Tak długa przerwa nie wpływa dobrze na grę na środku, gdzie jest bardzo mały margines błędu do popełnienia w wystawie czy w ataku. Wiem, że oczekiwania co do mojego powrotu są duże. Będę robił wszystko, żeby było tak, jak przed kontuzją, której skutki jeszcze w jakiś sposób odczuwam.
Obecnie Ślepsk Suwałki i Kęczanin Kęty sąsiadują w tabeli. Łukasz Rudzewicz przyznaje, ze osobiście toczy trzy bitwy jednocześnie. – Są trzy walki do wygrania: w sobotę z Kęczaninem, o utrzymanie się w czołowej ósemce tabeli i grę w fazie play-off oraz pojedynek, który prowadzę sam z sobą o przezwyciężenie skutków kontuzji. Wierzę w to, że awansujemy. A to, co ugramy dalej, to już będzie dla nas – mówi środkowy Ślepska.
* tekst czytaj także w serwisie sport.pl
źródło: inf. własna, sport.pl