Szykują się zmiany w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Docelowo nie będą one dotyczyć tylko kontrowersyjnego złotego seta. - Trzeba działać, bo w obecnym kształcie Liga Mistrzów powoli umiera - powiedział Mirosław Przedpełski.
Zanim w europejskich pucharach pojawił się złoty set, narzekano na dotychczasowy system rozgrywek, w którym liczono tylko i wyłącznie stosunek wygranych setów w dwumeczu. Odpowiedzą na to miał być właśnie złoty set, który miał wprowadzić więcej emocji w rywalizację na europejskich parkietach. Formuła rozgrywania dodatkowej partii, która miała rozstrzygać w przypadku gdy zespoły wygrały po jednym meczu, pojawiła się w sezonie 2010/2011 i przyniosła ze sobą wiele nieoczekiwanych rozstrzygnięć.
Krytyka złotego seta nie jest niczym nowym, ale w Polsce szczególnie nasiliła się po ostatnim przegranym przez Skrę Bełchatów takim starciu. Po pewnej wygranej z Arkasem Izmir, Skra przegrała u siebie najpierw mecz, a potem bezpośrednią walkę o awans. Dzięki złotemu setowi do kolejnej fazy awansowali również siatkarze Dynamo Moskwa, którzy przegrali 0:3 z Trentino Volley, ale w złotym secie to oni rozstrzygnęli rywalizację na swoją korzyść.
Pojawił się więc pomysł, by nieco zmodernizować tę formułę. – Zostawiamy złotego seta, ale w sprawiedliwszej wersji – przyznał w „Przeglądzie Sportowym” Mirosław Przedpełski. – Na kongresie CEV ustalono, że od nowego sezonu europejskich rozgrywek w play-off mecze będą punktowane tak samo, jak w fazie grupowej – za 3, 2 i 1 pkt. Złoty set będzie rozgrywany tylko wtedy, gdy po dwumeczu obie ekipy będą miały tę samą liczbę punktów – dodał.
To nie jedyny pomysł na zmianę formatu rozgrywek Ligi Mistrzów. CEV zapowiada spotkanie z najważniejszymi federacjami i klubami, po to by przedyskutować propozycje zmodernizowania europejskich pucharów. – Trwa debata nad przyszłością, wkrótce powinny zapaść jakieś decyzje. Nie będą one jednak obowiązywać już od kolejnego sezonu, lecz dopiero od rozgrywek 2014/15 – przyznał prezes PZPS-u. Czy tym razem deklaracje zapoczątkują realne zmiany?
*Więcej w „Przeglądzie Sportowym”.
źródło: inf. własna, Przegląd Sportowy