- Naszym największym przeciwnikiem jesteśmy chyba my sami. Trzeba wyzwolić w tych dziewczynach jeszcze trochę więcej energii i woli walki, bo one naprawdę potrafią grać - mówił po bolesnej porażce w Łodzi trener Legionovii, Wojciech Lalek.
Zacznę trochę prowokacyjnie. W siatkówce wszystko zaczyna się od przyjęcia zagrywki…
Wojciech Lalek: – Oczywiście, zaczyna się od przyjęcia, od zagrywki, ale to tak naprawdę nie jest problemem tego zespołu. Problemem jest coś innego. To, co pokazaliśmy w Łodzi, jest zaprzeczeniem siatkówki. Ja oczekiwałem od moich dziewczyn przede wszystkim walki, bo mamy za sobą już trochę porażek, głównie wyjazdowych. Nie możemy się z tego podnieść, w dodatku jest coraz gorzej… To, co było w meczu z Budowlanymi, to już jest po prostu lekki wstyd. To nie tylko problem przyjęcia, bo w tym meczu żaden element w wykonaniu mojego zespołu nie był poprawny.
Przed wami w rundzie zasadniczej jeszcze trzy mecze, z BKS, AZS Białystok i Impelem Wrocław. Czy jest jeszcze szansa na uniknięcie play-out?
– W tej chwili szanse na to są już mizerne. Jeśli nie wygrywamy nawet seta z zespołem, z którym pewnie wygrywamy u siebie, no to gdzie szukać tych punktów? Możemy pewnie jeszcze ograć Białystok, powalczyć u siebie z Bielskiem… To jednak w Łodzi i wcześniej trzeba było zdobyć dużo więcej punktów, by zabezpieczyć sobie miejsce w play-off. Teraz musimy się liczyć z tym, że będziemy grali o utrzymanie.
Jeśli zagracie w play-out, to waszym przeciwnikiem będzie przeżywający ogromne problemy AZS Białystok, który nie jest chyba tak trudną przeszkodą jak później drużyna z I ligi w barażach.
– Na pewno tak, zresztą, jak się okazuje, dla nas każdy zespół jest trudnym przeciwnikiem. Naszym największym przeciwnikiem jesteśmy chyba my sami. Trzeba wyzwolić w tych dziewczynach jeszcze trochę więcej energii i woli walki, bo one naprawdę potrafią grać. Ale tego brakuje, w meczu w Łodzi był wstyd przed publicznością w całej Polsce.
źródło: inf. własna