- Powinien być odgórny nakaz władz, że ostatnia kolejka ligi jest rozgrywana w jednym terminie. Nie powinno się czekać aż kluby same wystąpią z taką propozycją - mówi Ireneusz Kłos o zamieszaniu związanym z terminarzem PlusLigi.
W obecnym sezonie walka w PlusLidze jest niezwykle zacięta. Na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego wciąż nie wiadomo jaki będzie układ par w fazie play-off. W miniony weekend padło kilka zaskakujących rezultatów, a dodatkowo ostatnia kolejka została rozłożona aż na trzy dni. To sprawia, że pojawiają się obawy o to, że poszczególne zespoły będą kalkulowały, by w play-off trafić na bardziej odpowiadającego im przeciwnika. – Chcemy, by nie było żadnych podejrzeń, że zespoły zagrały tak, jak im pasowało, czyli same wybrały sobie rywala w play-off – denerwuje się prezes AZS Politechniki Warszawskiej Jolanta Dolecka. Jednak mistrzowie Polski, którzy ostatnio przegrali z Effectorem Kielce 2:3, zapewniają, że walczą na sto procent w każdym meczu. – Wiem, że powstają różne teorie spiskowe, jednak mogę z całą stanowczością powiedzieć, że Resovia nie kalkulowała i nie ma zamiaru kalkulować. Walczymy o mistrzostwo Polski w uczciwy sposób – przekonuje na łamach Przeglądu Sportowego wiceprezes klubu Bartosz Górski.
Terminarz jeszcze może ulec zmianie. Wszystko zależy od tego jakie wyniki padną w przedostatniej kolejce fazy zasadniczej. Jeśli będą one zaskakujące, to najprawdopodobniej dojdzie do zmian w terminarzu ostatniej kolejki. – Powinien być odgórny nakaz władz, że ostatnia kolejka ligi jest rozgrywana w jednym terminie. Nie powinno się czekać aż kluby same wystąpią z taką propozycją. Chociaż pewnie i tak każdy z zespołów miałby swoich wysłanników na meczach innych rywali, którzy na bieżąco informowaliby o wynikach – mówi Ireneusz Kłos. – Trzeba wykluczyć możliwość kalkulowania, z kim opłaca się grać w fazie play-off. Czasami zdarza się tak, że walcząc o czwórkę, zespoły są w stanie zrobić wszystko. Takie sytuacje nie godzą się z zasadami rywalizacji fair play i prawdziwym sportem – dodaje były selekcjoner żeńskiej reprezentacji Polski.
W podobnym tonie wypowiada się Ireneusz Mazur. – Nie chcę nikogo oskarżać ani doszukiwać się podwójnego dna w przegranych najlepszych zespołów. Patrząc na to od strony szkoleniowej, wiem, że przygotowując drużynę do ważnych spotkań, trzeba umiejętnie operować siłami, zwłaszcza jeżeli chodzi o zawodników. Nie zapominajmy, że zarówno ZAKSA Kędzierzyn, Asseco Resovia, jak i PGE Skra Bełchatów rywalizują także w Lidze Mistrzów – kończy były trener męskiej reprezentacji Polski.
źródło: inf. własna