AZS Politechnika Warszawska przegrał w Gdańsku z Lotosem 1:3, chociaż w każdej z partii miał kilkupunktowe prowadzenie. - Jak się prowadzi 23:20, to nieważne kto by u nas grał, to trzeba to dobić do końca - mówi Michał Potera, libero akademików.
Wygląda na to, że Trefl wam nie leży, drugi raz gracie w tym sezonie z tym zespołem i drugi przegrywacie.
Michał Potera: – No, niestety. Dzisiejszy mecz, który powinien skończyć się wynikiem 3:0 dla nas, przegraliśmy 1:3, taka jest prawda. W pierwszym secie prowadziliśmy 19:16, wydawało się, że sytuacja była pod pełną kontrolą, nagle szybko straciliśmy kilka punktów i set był w plecy. Druga partia to samo, 23:20 dla nas, nagle coś się zacięło i przegraliśmy.
Z czego to wynika? Właściwie to w pewnym momencie było widać, że brak zmienników jest rzeczywiście bardzo dotkliwy, może zmiany by pomogły?
– Może, może ktoś by coś zmienił, ale to też nie jest tak powiedziane. Takim składem jaki mamy musimy grać i nie ma co szukać jakichś usprawiedliwień. Jak się prowadzi 23:20, to nieważne kto by u nas grał, to trzeba to dobić do końca. Straciliśmy trzy punkty z rzędu, jeszcze najgorsze jest to, że nie straciliśmy ich po tym, jak Trefl zagrał nam asa czy utrudnił nam jakoś specjalnie grę, tylko my sami to oddaliśmy, atakowaliśmy w aut i mieliśmy problem.
Czy trudno jest wam się zmobilizować na te mecze w sytuacji, kiedy szóste miejsce macie pewne, a na wyższe szanse są, ale małe?
– My byliśmy na mecz bardzo zmobilizowani, chcieliśmy się za tę porażkę w Warszawie odkuć. Myślę, że to było widać, bo ten mecz mimo wszystko uważam, że zagraliśmy lepszy niż u nas, i to dużo, tyle że niestety tych błędów było za dużo i to zadecydowało.
Teraz przed wami dwa tygodnie wolnego w związku z przerwą na Puchar Polski, czy wiecie już co trener szykuje wam na ten czas?
– Teraz już zaczynamy przygotowania do play-off, także przypuszczam, że będzie troszkę ciężej, żeby na tę fazę play-off dobrze się przygotować.
Po tej przerwie czeka was jeszcze mecz najpierw z Resovią, potem ze Skrą. Jak podejdziecie do tych spotkań?
– Ambicjonalnie, będziemy na pewno walczyć, żeby seta urwać albo dwa, ale najlepiej trzy (śmiech). Zobaczymy, czas pokaże. Te mecze tak naprawdę dużo już nie zmienią w tabeli, więc nie będzie tam walki na śmierć i życie, może jeszcze mecze Olsztyna z Gdańskiem będą o wszystko, chociaż Gdańsk właściwie już sobie zapewnił bezpieczny byt. My będziemy grali, nie wiem czy będzie jeszcze szansa wskoczyć wyżej, na pewno będzie. Jeżeli wygramy z Rzeszowem, to jak najbardziej, także wyjdziemy i będziemy po prostu walczyć i tyle.
źródło: inf. własna