Gdańszczanie podtrzymali dobrą passę i odnieśli kolejne zwycięstwo w Ergo Arenie, wygrywając 3:1 z faworyzowaną Politechniką Warszawską. - Musimy zagrać zdeterminowani za dwa tygodnie w Olsztynie - przestrzega jednak szkoleniowiec Trefla, Dariusz Luks.
Kapitan Politechniki Warszawskiej Fabian Drzyzga stwierdził, że zespół powinien wywieźć punkty z Gdańska, ale odezwał się stary problem – niekończenie piłek w pierwszym ataku. – Przegraliśmy na własne życzenie. Wróciliśmy do swoich starych grzechów, mamy problem z pierwszym atakiem – powiedział na pomeczowej konferencji Fabian Drzyzga. W przeciwieństwie do Politechniki Warszawskiej, która udanie rozpoczęła sezon, ale obecnie zmaga się z problemami, Trefl z meczu na mecz gra coraz lepiej. – Bardzo cieszy nas wygrana. Dorzucamy kolejne punkty do swojego dorobku – nie krył radości kapitan Trefla Gdańsk, Grzegorz Łomacz.
Były siatkarz Trefla, a obecnie trener Politechniki Warszawskiej, Jakub Bednaruk, powiedział, że Trefl Gdańsk miał motywację, aby wygrać to spotkanie, ponieważ cały czas walczy o grę w fazie play-off. – Gratulacje dla Trefla. Widać, że gdańszczanie grali z nożem na gardle. Inaczej gra się „ o życie”, a inaczej o rozstawienie w play-offach. Determinacja i ambicja zdecydowanie były po stronie Gdańska – przyznał Jakub Bednaruk. Warszawianie nie wykorzystali swojej szansy, gdy w drugim secie prowadzili 23:20, ale ostatecznie zabrakło koncentracji i przegrali 25:27. – Nie potrafiliśmy utrzymać przewagi, wyłączyliśmy myślenie. Gra się od zera do 25 punktów i przez ten cały czas trzeba być maksymalnie skoncentrowanym. Dobrą nauczkę widzieliśmy, gdy Gdańsk przegrywał 0:2 z Częstochową, a zdołał doprowadzić do tie-breaka i wygrać go – przyznał Jakub Bednaruk.
Trener Trefla Gdańsk, Dariusz Luks, przypomniał, że przed Treflem jeszcze dwa mecze i dopiero wtedy będzie wiadomo kto zagra w fazie play-off. – Jeszcze nic nie jest pewne, musimy zagrać zdeterminowani za dwa tygodnie w Olsztynie. Chwała chłopakom, że wyszarpali wygraną i dziennikarzom, kibicom, którzy są z nami na dobre i na złe – zakończył Dariusz Luks.
źródło: inf. własna