Trefl Gdańsk po zwycięstwie z Effectorem nadal liczy się w walce o play-off. - Sytuacja nie była różowa przed meczem i po meczu też nie jest. Jesteśmy w ósemce, ale możemy z niej po raz kolejny wypaść - mówi Wojciech Żaliński, przyjmujący gdańszczan.
W ostatniej kolejce wygraliście mecz z Effectorem Kielce, w którym tak naprawdę staliście pod ścianą. Gdybyście przegrali, byłoby bardzo ciężko nadrobić punkty i przybliżyć się do miejsca w ósemce.
Wojciech Żaliński: – Nasza sytuacja nie była różowa przed meczem i po meczu też nie jest, jutro Olsztyn gra mecz z Warszawą (rozmowa została przeprowadzona bezpośrednio po meczu z Kielcami – przyp. red.), mogą paść różne wyniki i mimo że przez jeden dzień już jesteśmy w ósemce, to jutro możemy z niej po raz kolejny wypaść. Mamy jednak taki terminarz, że gramy z Warszawą i Olsztynem, wszystko mamy w swoich rękach i do nikogo nie będziemy mieli pretensji, jeśli do play-off się nie załapiemy, a jeżeli się nam się uda, to będzie nasza zasługa.
Z tych trzech drużyn, które walczą jeszcze o ósemkę, faktycznie macie ten terminarz najbardziej korzystny.
– Kalendarz jest jaki jest, najważniejsza jest tabela, jutro Olsztyn może ugrać coś z Warszawą i tak naprawdę kalendarz może nam nic nie dać, najważniejsze są punkty. Tak naprawdę to kto wie, czy my w Rzeszowie nie wygramy, bo możemy to zrobić, tak samo Olsztyn, który w ostatniej kolejce gra z Delectą Bydgoszcz i też może wygrać ten mecz, wszystko jest sprawą otwartą. Nie jest najważniejszy kalendarz czy terminarz, tylko punkty w tabeli.
Nie jesteście trochę rozczarowani, że w sumie cały sezon zajmujecie lokaty w dole tabeli, podczas gdy przed sezonem zapowiadano walkę o miejsca pięć – sześć?
– Podpuszczaliśmy rywali ligowych przez cały sezon (śmiech). Mieliśmy walczyć o piąte-szóste miejsce, takie były założenia, aczkolwiek w kontraktach naszym założeniem jest wejście do play-off. Musimy jeść na razie małymi łyżeczkami, Trefl to jest młody klub i nie osiągniemy jakiegoś dużego sukcesu na raz, ale nie wiadomo, co zrobimy w fazie play-off. Ta nasza liga jest tak nieprzewidywalna, są takie niespodzianki. Oczywiście w play-off od iluś tam lat drużyna z dołu tabeli nie pokonała tej z czołówki, ale zawsze kiedyś będzie ten pierwszy raz.
A ty osobiście jesteś zadowolony z przenosin do Gdańska?
– Tak, nie żałuję tego kroku. Mnóstwo już pytań na ten temat padło, bo Warszawa tak dobrze gra, nie wiem, może to jest przyczyna, że mnie tam nie ma i chłopaki grają na miarę swoich możliwości, a ja gram w drużynie, która ma słabszy sezon ligowy, ale kto wie, czy jeszcze Warszawy nie pokonamy w fazie play-off. Oni skończą sezon najprawdopodobniej na szóstym miejscu, my mamy szansę nawet na siódme, mamy naprawdę szansę grać z nimi drugą rundę play-off w przypadku niepowodzenia w pierwszej i wszystko jest sprawą otwartą. Wygraliśmy w Warszawie, mam nadzieję, że wygramy w piątek.
Mecz z Politechniką zagracie w Ergo Arenie, którą wreszcie w poprzedniej kolejce udało wam się odczarować.
– Do tej pory graliśmy żenująco w Ergo Arenie, tam nie było żadnej klątwy, tylko po prostu nasza słaba gra, a wygraliśmy w poprzedniej kolejce w beznadziejnym stylu, ale w końcu wygraliśmy. Z Warszawą musimy liczyć na zwycięstwo, tym bardziej że wiemy jakie tam są kontuzje. Wypadli dwaj bardzo ważni zawodnicy i jeden atakujący, też bardzo istotny dla funkcjonowania tego zespołu. Mam nadzieję, że wykorzystamy to.
źródło: inf. własna