Paweł Filipowicz jest wychowankiem Czarnych Radom, z którym sięgał m.in po wicemistrzostwo Polski kadetów i mistrzostwo Polski juniorów, a także wywalczył z ekipą awans do I ligi. Obecnie jest jednym z najlepszych przyjmujących w radomskim zespole.
W zeszłym sezonie o miejsce w składzie rywalizowałeś z Pawłem Bilińskim. Teraz śmiało możemy powiedzieć, że na stałe zadomowiłeś się w pierwszym składzie Czarnych Radom.
Paweł Filipowicz: – Rywalizacja z Pawłem Bilińskim na pewno wpływała na mnie motywująco. „Bili” wprowadzał wiele doświadczenia i spokoju, mogłem brać z niego przykład i wpatrując się w jego zachowania boiskowe podnosić swoje umiejętności. Starałem się jak najwięcej wynieść z tej rywalizacji i dzięki temu, jak najwięcej dać swojemu zespołowi. Teraz trenerzy dali mi szansę, którą staram się jak najlepiej wykorzystać i myślę, że nie zawiodę oczekiwań zarówno swoich, jak i kibiców oraz trenerów.
W tym sezonie zagrałeś w każdym meczu ligowym. Twój rywal na pozycji libero – Rafał Pszenny, głównie występował w meczach pucharowych. Jednak z Kędzierzynem-Koźle, trener dał również i tobie szansę gry z tak utytułowanym przeciwnikiem. Czym dla ciebie był mecz z ZAKSĄ?
– Przede wszystkim lekcją gry w siatkówkę. ZAKSA tak naprawdę do momentu, gdy nie miała zapewnionego awansu, grała na takim poziomie sportowym, na jaki my nie byliśmy w stanie wskoczyć. Drużyna, która aktualnie prowadzi w rozgrywkach PlusLigi, pokazała nam, jak daleko jesteśmy od choćby minimalnego zbliżenia się do nich, jak wiele pracy jest przed nami. Samo zagranie z tak wielkim i klasowym zespołem było niewątpliwie dużym przeżyciem, bo przecież możliwość obserwowania takich zawodników jak Rouzier, Fonteles, Ruciak, Zagumny, Gacek, Gladyr, Pilarz czy Wiśniewski jest przyjemne w telewizji, to jak to porównać do szansy stanięcia przed nimi po przeciwnej stronie siatki i sprawdzenia swoich umiejętności, tym bardziej w meczu, którego wygranie dla kędzierzynian był rzeczą ważną. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miał okazję zagrać z drużyną prezentującą tak dobrą siatkówkę.
Drugą rundę ponownie rozpoczęliście od dwóch zwycięstw, które mimo to nie przyszły tak łatwo. Z MKS-em Będzin wygraliście dopiero po tie-breaku, zaś z Ostrołęką odnieśliście pewne zwycięstwo 3:0. Jak oceniasz rundę rewanżową w waszym wykonaniu?
– Tak naprawdę runda rewanżowa się dopiero zaczęła. Zdobyliśmy jednak niezwykle cenne punkty z przeciwnikami z czołówki tabeli pierwszej ligi, które pozwoliły nam utrzymać wysoką drugą lokatę. Myślę, że zagraliśmy przyzwoite spotkania, które zasłużenie rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. Pekpolowi udało nam się zrewanżować za spotkanie, które w pierwszej rundzie z nimi przegraliśmy w takim samym stosunku. Zwycięstwa nas na pewno cieszą, nie popadamy jednak w samozachwyt, będziemy starali się dalej poprawiać jakość naszej gry i punktować w następnych spotkaniach. Jeśli ktoś widział tabelę rozgrywek pierwszej ligi, może zaobserwować w niej niezwykły ścisk pomiędzy zespołami. Jedno przegrane spotkanie może daną drużynę wyrzucić z bardzo dobrego miejsca na bardzo słabe, dlatego też już przygotowujemy się pod kątem kolejnych spotkań, które przecież są równie ważne jak poprzednie.
Głównie w tym sezonie grasz na przyjęciu razem z parą Gutkowski – Wachnik. Jednak wskutek ostatniej kontuzji Kamila, na placu gry w meczu z Ostrołęką w ostatnim secie zagrałeś obok Radomskiego i Kocika. Z którą parą lepiej ci się współpracuje na boisku?
– Miałem okazję trenować i grać w każdym możliwym zestawieniu. Każdy z moich kolegów ma swoje słabsze strony, jak i lepsze. Nie ma jednak dla mnie znaczenia z kim będę występował na boisku, zawsze staram się zagrać jak najlepiej, zostawić na boisku serce i dać jak najwięcej drużynie. Niewątpliwie kontuzje, jakie by one nie były, są ciosem dla zespołu, tym bardziej że urazy ostatnio nas nie omijają, bo w ostatnim okresie mieliśmy sporo problemów personalnych. Mam jednak nadzieję, że kontuzja „Gutka” wpłynie na nas motywująco i będzie dobrze, jak czyniliśmy to do tej pory. Zarówno Marcin, „Radom”, jak i reszta zespołu to zawodnicy, którzy mają wiele boiskowego doświadczenia i wysokie umiejętności, dlatego też wyrażam przekonanie, że jako zespół jesteśmy w stanie sobie poradzić nawet w momentach, kiedy trener nie ma do dyspozycji wszystkich zawodników.
Przed wami teraz wyjazdowy mecz do ostatniej drużyny w tabeli – Energetyka Jaworzno. Zatem czy będzie szybko, łatwo i przyjemnie?
– Oczywiście wszyscy by chcieli, żebyśmy to spotkanie rozstrzygnęli na własną korzyść w trzech setach i najlepiej w 50 minut. Każdy z zawodników podejdzie do tego spotkania poważnie i na 100% swoich możliwości. Siatkówka to jednak taka dyscyplina, w której zdarzają się niespodzianki czy słabsze mecze. Sądzę, że celem dla naszego zespołu w piątkowej potyczce z Energetykiem są 3 punkty. Nieważne, w jakim stylu odniesiemy to zwycięstwo i jakim wynikiem setowym ten cel osiągniemy. Takie spotkania, w których jest się zdecydowanym faworytem, gra się bardzo ciężko. Będziemy starać się utrzymać naszą grę, stosować się do założeń i dać jak najwięcej z siebie. W Jaworznie główną armatą jest Szymek Romać, który powinien być kibicom znany z występów w Czarnych w rozgrywkach młodzieżowych. Wiem, że to zawodnik, który w pojedynkę potrafi osiągnąć bardzo wiele, dlatego też będziemy starali się go zatrzymać, co powinno być kluczem do sukcesu.
Za dwa tygodnie zagracie we własnej hali z lidrem, BBTS-em Bielsko-Biała. W pierwszym meczu musieliście uznać wyższość rywali na ich terenie. Teraz już jesteście inną drużyną, która lepiej się zna. Zatem będzie rewanż?
– Mecz z BBTS-em to jeden z tych meczów, do których nie trzeba nikogo specjalnie motywować, dla takich meczów się przecież trenuje i gra w siatkówkę. Rzeczywiście BBTS ma w swoim składzie wielu uznanych zawodników. Ten sezon Bielsko-Biała na razie ma bardzo udany. Mimo wszystko, myślę, że to drużyna, która jest w naszym zasięgu, co za tym idzie – możemy wyjść i walczyć z nimi, jak równy z równym oraz znaleźć swoje szanse. Uważam, że od czasów meczu w Bielsku-Białej minęło dużo czasu i zrobiliśmy w tym okresie spory postęp. Zagramy z nimi na swojej sali, a kibice często potrafią zagrzać zespół do walki. Zapowiada się więc ciekawe spotkanie, które – mam nadzieję – uda nam się rozstrzygnąć na swoją korzyć i zmniejszyć przy tym, jak by nie patrzeć, dużą stratę do lidera rozgrywek.
Na początku tego sezonu pytam sportowców jakie mają postanowienia na 2013 rok. Jakie są twoje noworoczne plany?
– Nie wyznaczyłem sobie żadnych noworocznych postanowień. Mam pewne cele i założenia, ale takowe postawiłem sobie przed trwającym sezonem. Nie chcę jednak się nimi dzielić… Wierzę, że uda mi się je zrealizować, choć przyznam, że miałem już takie momenty, w których wydawały mi się one niemożliwe do zrealizowania. Wszystko zweryfikuje życie i boisko, jak zawsze…
Rozmawiał: Adam Kurasiewicz
źródło: cozadzien.pl