Michał Winiarski w ostatnich dniach nie może mówić o szczęściu. Uraz, którego nabawił się w ostatnim meczu, wykluczył go z gry przeciwko Arkasowi. Na rewanż siatkarz chce być już gotowy go gry. - Nawet nie wyobrażam sobie, żebym nie mógł zagrać - przyznał.
Brak Michała Winiarskiego w pierwszym meczu będzie jednak sporym osłabieniem bełchatowian, którzy w tym sezonie spisują słabiej niż w minionych rozgrywkach. Pomimo tego, na europejskich parkietach Skra prezentowała się zupełnie inaczej niż w krajowym czempionacie i pewnie awansowała do I rundy play-off Ligi Mistrzów. Podopieczni Jacka Nawrockiego zmierzą się w niej z nieobliczalnym Arkasem Izmir, który jest liderem tureckiej ekstraklasy, a rok temu wyeliminował ZAKSĘ z walki o siatkarki puchar Europy. Nie dziwi więc zmartwienie nieobecnością Michała Winiarskiego, który jest silnym punktem bełchatowskiego przyjęcia. Siatkarz w meczu z Delectą doznał drugiej w krótkim czasie kontuzji. – Fakt jest taki, że skręciłem staw skokowy. Cieszę się tylko, że nie na tyle poważnie, by wykluczyło mnie to z gry na dłuższy czas – przyznał Winiarski.
Przyjmujący Skry nie ukrywa, ze chce wrócić na rewanżowe starcie z Arkasem, a jak twierdzi fizjoterapeuta wicemistrzów Polski, ma na to duże szanse. Po badaniach okazało się bowiem, że uraz nie jest tak poważny jak pierwotnie przypuszczano, a przerwa w grze potrwa około tygodnia. – Tak sobie myślę, że każdy organizm daje w ten sposób sygnał do odpoczynku. U mnie takim znakiem był uraz pleców, choć udało mi się go wyleczyć w ciągu dwóch tygodni. Skręcenie nogi to już pech – przyznał w Gazecie Wyborczej. Winiarski liczy, że w meczu w Polsce Skra będzie cieszyć się z awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. – Nawet w najsilniejszym składzie w Izmirze byłoby bardzo ciężko. W Łodzi będzie łatwiej odrobić ewentualne straty.
*Cały wywiad Jarosława Bińczyka w Gazecie Wyborczej Łódź.
źródło: Gazeta Wyborcza