Ogromny niedosyt pozostał w Legionowie po sobotnim spotkaniu miejscowej Siódemki Legionovii z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza. Beniaminek ORLEN Ligi niemal w kieszeni miał trzy oczka, po meczu pozostał z tylko z jednym punktem.
– Było to dziwne spotkanie – przyznała po meczu z Siódemką Legionovią kapitan Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza, Magdalena Śliwa. – Spodziewałyśmy się, że z zespołem z Legionowa gra się bardzo trudno i tak też się stało, gdyż rywalki pokazały, że są bardzo waleczne. Rozgrywająca dąbrowianek przyznała, że najsłabszym elementem przyjezdnych w tym spotkaniu był serwis. – Troszeczkę przyłożyłyśmy się do dobrej gry legionowianek w pierwszej partii, gdyż zepsułyśmy bardzo dużą liczbę zagrywek. Ten element prześladował nas praktycznie przez całe spotkanie, dlatego cieszę się ze zwycięstwa i z dwóch punktów, które wywozimy z Legionowa.
W zupełnie innym tonie wypowiadała się Kinga Bąk. Kapitan beniaminka ORLEN Ligi przyznała, że po spotkaniu z Tauronem MKS w szeregach Siódemki pozostaje ogromny niedosyt. – Nie jestem zadowolona z tego meczu. Po raz kolejny ładnie grałyśmy, a w rezultacie przegrałyśmy spotkanie. W czwartym secie popełniłyśmy błędy w decydujących momentach i to właśnie zaważyło, że zamiast trzech punktów mamy jeden. Nie jest to pierwszy mecz, w którym gramy dobrze, a w decydujących momentach nie potrafimy utrzymać przewagi. Oba zespoły (Siódemka Legionovia i Tauron MKS – przyp. red.) grały bardzo dobrze, ale w mojej ocenie zasłużyłyśmy na zwycięstwo. Dobrze by było, aby takie spotkanie zakończyć w końcu punktami! Bo ich (punktów – przyp. red.) bardzo nam potrzeba. Co prawda w spotkaniu z Tauronem MKS zdobyliśmy jedno oczko, ale ono nie ratuje nam życia! O kolejne punkty będziemy walczyć – zakończyła Kinga Bąk.
Zadowolony z postawy zespołu nie był również Waldemar Kawka, który gratulował zespołowi z Legionowa postawy w meczu. – Cieszę się, że mój zespół wywozi z tego terenu dwa punkty. Więcej nie chciałbym mówić, gdyż mógłbym powiedzieć za dużo i w dodatku coś złego, a to nie jest nam potrzebne. Za 30 minut lepiej mógłbym skomentować to spotkanie – powiedział szkoleniowiec Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza.
Wojciech Lalek nie krył, że po przegranym meczu w Bydgoszczy jego zespół przełamie się na własnym parkiecie. – Liczyłem na dobrą postawę dziewczyn w tym spotkaniu, ale to, co tam się stało (w Bydgoszczy – przyp. red.), przeniosło się do Legionowa. Po raz kolejny przegraliśmy mecz, nie wytrzymując końcówki. Tak było w czwartym secie. Mogliśmy wygrać 3:1, gdyby drużyna zachowała więcej „zimnej krwi”, a także dokładności i konsekwencji. Wówczas wygralibyśmy to spotkanie. Już widać, że nasza sytuacja staje się coraz trudniejsza, a sprawa zakwalifikowania się Siódemki Legionovii do play-off będzie się ważyła do ostatniego meczu rundy zasadniczej.
źródło: inf. własna