- Mogły być trzy punkty, został nam tylko jeden, z którego również trzeba się cieszyć, pomimo tego, że nie poprawia on naszej lokaty w ligowej tabeli. Duży niedosyt pozostaje - powiedziała po przegranym spotkaniu Małgorzata Skorupa.
Byłyście bardzo bliskie zwycięstwa. Czego zabrakło w końcówce?
Małgorzata Skorupa: – Taka jest siatkówka, taki jest już sport. Wielka szkoda, że nie osiągnęłyśmy sukcesu w tym spotkaniu. Jest nam bardzo żal, że w końcówce czwartego seta wypuściłyśmy zwycięstwo z rąk. Tym bardziej jest nam żal, że przecież nasza ligowa sytuacja jest jaka jest i w każdym spotkaniu zmuszone jesteśmy szukać punktów. Mogły być trzy punkty, został nam tylko jeden, z którego również trzeba się cieszyć, pomimo tego, że nie poprawia on naszej lokaty w ligowej tabeli. Duży niedosyt pozostaje.
W spotkaniu dominowałyście w grze blokiem.
– Tak było. Podstawą dobrej gry na siatce, między innymi skutecznego bloku, w dzisiejszej siatkówce jest zagrywka. Jak jest dobra zagrywka, wychodzi prawie wszystko i skuteczny blok, i punktowy atak, i wszystko po kolei. Dokąd radziłyśmy sobie z zagrywką, to wszystko nam szło dobrze. Kiedy zaczęłyśmy zagrywać zdecydowanie słabiej, wszystko się posypało. Trudno nie powiedzieć w tym miejscu, że zawodniczki z Dąbrowy Górniczej w przekroju całego spotkania pomagały nam, popełniając wiele błędów własnych. W końcówce spotkania potrafiły je wyeliminować, a mojemu zespołowi zabrakło przysłowiowego szczęścia.
Wasza niefortunna seria rozpoczęła się w końcówce czwartej partii.
– Dobrze pan to nazwał. Niefortunna seria. Tak niestety było. Nie popisałyśmy się w końcówce, mając w środku seta znaczną przewagę punktową, prowadziłyśmy bodajże 15:7 i wszystkie myślałyśmy, że takiej przewagi nie zmarnujemy. Stało się inaczej, nie kończyłyśmy akcji, wkradły się błędy własne i koniec końców Dąbrowa nas dogoniła w końcówce, po walce na przewagi okazała się zespołem lepszym. A tie-break, wszyscy wiemy, to taki los szczęścia, który po raz kolejny uśmiecha się do naszych przeciwników. Muszę się również przyznać w tym miejscu, że zepsułam bardzo ważną zagrywkę w tym czwartym secie, ale teraz nie ma już co gdybać. Po prostu żal teoretycznie wygranego spotkania. Szkoda, ale trzeba brać to, co jest i walczyć dalej.
Szukać punktów i walczyć o ósmą ligową pozycję?
– Musimy szukać punktów, to prawda. Zdajemy sobie z tego sprawę i do każdego meczu przystępujemy w pełni zmobilizowane do tej walki o punkty. Mamy jeszcze Białystok, mamy Wrocław, mamy Łódź. W tych spotkaniach będziemy chciały ugrać jak najwięcej. Będziemy próbować wszędzie urywać punkty i jestem pewna, że będzie dobrze. Powiem jeszcze tak, że przed dzisiejszym spotkaniem jeden punkt z Dąbrową brałybyśmy w ciemno. Po spotkaniu pozostał z tego jednego punktu wielki niedosyt.
Czyli z bojowym nastawieniem jedziecie do Łodzi?
– Do Łodzi zdecydowanie jedziemy po wygraną. Zdaję sobie sprawę, że nikt bez walki nie odda meczu. My jednak do Łodzi pojedziemy z mocno bojowym nastawieniem i mam nadzieję, że uda nam się z Łodzi przywieźć komplet punktów.
Jaka taktyka na łódzką wojnę?
– Tego zdradzać nie będę, jest jeszcze za wcześnie. Po niedzieli będziemy dopiero omawiać kolejnego przeciwnika, jakim będą dziewczyny z Łodzi. Nasi trenerzy ustalą dopiero, co będziemy grać i jak grać, by komplet punktów zapisać na swoje konto.
Po Łodzi potyczka w „swojej jaskini” z zespołem z Bielska. Urwałyście punkty Muszynie, teraz Dąbrowie Górniczej. Czy Aluprof ma się już bać?
– Pewnie. Niech się boi. We własnej hali, przy dopingu naszych wspaniałych kibiców jesteśmy naprawdę mocnym teamem. W ostatnich spotkaniach zgubiły nas końcówki. Zapewniam, że z Bielskiem tak nie będzie. Trzeba grać z każdym i z każdym trzeba wygrywać. Punkty urywać musimy po kolei we wszystkich meczach, jakie są jeszcze przed nami i być dobrej myśli. Ja osobiście takiej dobrej myśli jestem. Jestem pewna, że rundę zasadniczą zakończymy na bezpiecznej pozycji.
źródło: inf. własna