W niedzielę doszło do trzeciego w tym sezonie meczu pomiędzy Itasem Trentino a Lube Banca Macerata. Tym razem triumfowali wicemistrzowie kraju, ale to nie koniec spotkań pomiędzy ekipami. Jan Štokr twierdzi, że oba zespoły zmierzą się ze sobą w finale ligi.
W tym sezonie zawodnicy Itasu Diatec Trentino wywalczyli po raz drugi z rzędu Puchar Włoch, przechodząc tym samym do historii jako piąta drużyna, która tego dokonała. Przed nimi ta sztuka udała się jedynie klubom z Parmy, Modeny, Treviso i Maceraty. Dla Jana Štokra ten fakt jednak wydaje się być zupełnie nieistotny. – Najważniejsze jest to, że obroniliśmy trofeum i z tego powodu jestem bardzo szczęśliwy – mówił, tłumacząc, iż o zwycięzcy meczu finałowego zadecydowało to, kto rzadziej się mylił. – Siatkówka to gra błędów, a my popełniliśmy ich mniej niż Lube Banca Macerata i to było kluczowe.
W czwartym secie, przy stanie 6:6, wszyscy kibice zgromadzeni w hali w Mediolanie zamarli, bowiem czeski atakujący doznał kontuzji, a zastąpić go musiał Nikołaj Uczikow. – Biegłem, by wybronić piłkę i wtedy poślizgnąłem się na podłodze, w miejscu gdzie był niewielki spadek, którego nie zauważyłem. Upadłem, próbując chronić kostkę. Teraz już czuję się dobrze, ale kostka jest lekko zwichnięta. Mam jednak nadzieję, że w przeciągu tygodnia dojdę do siebie i wrócę do gry.
Jeśli chodzi o ilość gry w tym sezonie, to Jan Štokr jest żelaznym szóstkowym zawodnikiem i jeszcze nie zdarzyło się, by w ligowym meczu nie wybiegł w wyjściowym składzie. Bardzo rzadko jest także zmieniany przez Uczikowa: jedynie na krótką chwilę bądź też w razie konieczności, nie mogąc tym samym liczyć na chwilę odpoczynku. To jednak nie stanowi dla niego najdrobniejszego problemu. – Czuję się bardzo dobrze. Oczywiście, czasami bywam zmęczony, ale lubię ciężko pracować i naturalne jest, że bardzo się cieszę, kiedy mogę rozegrać cały mecz.
Wracając jednak do rozgrywek ligowych, to w tym roku w Serie A wprowadzono kilka zmian. Przede wszystkim postanowiono o tym, że zawodnicy będą grać piłkami Mikasa, zrezygnowano także z wprowadzonego w sezonie 2009/2010 V-Day, powracając tym samym do tradycyjnego systemu play-off. – Zmiana piłek była dla mnie nieco kłopotliwa, ponieważ wolę grać Moltenami. Teraz jednak, grając Mikasą od początku sezonu, przyzwyczaiłem się do tej piłki. Jeśli zaś mowa o zmianie sposobu rozgrywania finału ligi, to trudno jest tutaj cokolwiek porównywać. V-Day i system play-off bardzo się od siebie różnią. W tym pierwszym musisz być maksymalnie skoncentrowany, bo to mecz o wszystko. W play-offach natomiast masz więcej szans by wygrać – tłumaczył Czech. A zapytany o to, kto jest głównym kandydatem do gry w finale walki o mistrzostwo Włoch, stwierdził, że to będzie jedyna rzecz, jaka się nie zmieni w porównaniu z minionym rokiem. – Sądzę, że ponownie walka o tytuł mistrza kraju rozegra się między Trento a Maceratą.
Prócz dotarcia do samego końca rozgrywek Serie A, celem podopiecznych Radostina Stojczewa będzie też awans do Final Four Ligi Mistrzów, w którym uczestniczą nieprzerwanie od 2009 roku. Czy w tym roku także zobaczymy Itas Diatec Trentino wśród czwórki najlepszych drużyn Europy? – W tym roku będzie bardzo trudno o awans, ponieważ na naszej drodze do Final Four stoją dwa rosyjskie zespoły. Oba są bardzo silne. Niemniej jednak nie mogę się już doczekać konfrontacji z nimi – zakończył Jan Štokr.
źródło: inf. własna