- Mamy znacznie spokojniejsze święta, niż mogłoby się to wydawać jeszcze dwa tygodnie temu. Każda porażka powinna czegoś uczyć - mówi Piotr Łuka, przyjmujący nyskiej Stali. - Nasza dyspozycja zaczęła rosnąć - dodaje libero, Krzysztof Andrzejewski.
Siatkarze Stali Nysa źle rozpoczęli sezon w I lidze. Ubiegłoroczni mistrzowie zaplecza PlusLigi spośród dziewięciu meczów wygrali tylko dwa spotkania. W ostatnich pojedynkach podopieczni Jarosława Stancelewskiego zainkasowali jednak komplet punktów i powoli pną się w ligowej tabeli. – Przygotowywaliśmy się według sprawdzonego w poprzednim sezonie schematu, który zakładał, że forma będzie rosła i nie spodziewałem się, że pierwsze mecze będą jakieś super – tłumaczy grający trener Stali, Jarosław Stancelewski. – Niestety, urazy i absencje na treningach pokrzyżowały nam plany, a do tego niepotrzebnie wdarła się nerwowość i jakaś blokada psychiczna – dodaje.
– Zwycięstwo w Radomiu pomogło nam odzyskać wiarę w siebie i dodało nam skrzydeł – nie miał wątpliwości zawodnik Stali, Łukasz Karpiewski. – Byliśmy w formie, ale coś siedziało nam w głowach. Psychika „puściła” i gramy już lepiej – zaznacza.
Nysanie większość pojedynków przegrywali jednak po ciężkich, pięciosetowych bojach. – Męczące były już porażki w tie-breakach, których zanotowaliśmy aż pięć i słabsze końcówki setów, które decydowały o wyniku – przyznaje przyjmujący nyskiej drużyny, Piotr Łuka. – Chyba złapaliśmy już właściwy rytm i zanotowaliśmy udaną końcówkę rundy. Z optymizmem możemy patrzeć na drugą rundę. Mamy znacznie spokojniejsze święta, niż mogłoby się to wydawać jeszcze dwa tygodnie temu. Każda porażka powinna czegoś uczyć. Mam nadzieję, że z tych będących naszym udziałem, wyciągnęliśmy właściwe wnioski i nie powielimy już błędów, które popełnialiśmy – dodaje zawodnik.
– Na początku rozgrywek nie graliśmy dobrze i w efekcie nie było wyników – przyznaje libero Stali, Krzysztof Andrzejewski. – Nasza dyspozycja jednak jakby zaczęła rosnąć, poczuliśmy, że to, co robimy na treningach, ma sens i wróciła wiara. Jeżeli utrzymamy poziom gry na swoim poziomie, a możemy go jeszcze poprawić, to wygrane przyjdą – kończy były libero m.in. Delecty Bydgoszcz.
źródło: inf. własna